Rozdział XVI
„Ta dziwna dziewczynka”
„Ta dziwna dziewczynka”
Taki trochę Walentynkowy Special, dodany minute przed północą!
Zdenerwowany Nazir
siedział przed trupem swego ojca. Wpatrywał się w martwe, zaropiałe oczy
dawnego węża. Cóż miał zrobić, dotychczas opiekował się Ocarianem, a on? Dorósł.
To już nie jest ten chłopiec który trzymał go za rękę, gdy tylko się bał. Zielonowłosy
wstał, zawołał po słoik do którego postanowił przelać oko gryfa. Doskonała
pamiątka. Służący węża ukłonił się i już chciał wyjść kiedy Nazir go zatrzymał.
- Zabrać te truchła, spalić je a popiół zasadzić! – rozkazał wychodząc z pomieszczenia. Pamięta jak dziś, gdy po raz pierwszy spotkał blondyna. A było to gdy mieli dwanaście lat…
- Zabrać te truchła, spalić je a popiół zasadzić! – rozkazał wychodząc z pomieszczenia. Pamięta jak dziś, gdy po raz pierwszy spotkał blondyna. A było to gdy mieli dwanaście lat…
*
-
Nazir, podejdź tutaj. – Powiedział Kellan, siadający przy ognisku. Dwunasto
letni chłipiec dzielnie stanął przy swoim ojcu i uśmiechnął się tak, jak to
potrafią tylko dzieci. – Jutro przyjedzie mój przyjaciel Orian di Ratto… umarła
jego żona i matka jego dziecka. Chce żebyś zaopiekował się…
- Panie! – zaraportował jeden z żołnierzy. Ogień słabo go oświetlał, ale Nazir doskonale widzuał jego zakrwawioną kolczugę. – Szpiedzy przy pańskim dworze!
- Zabrać Nazira!
- Ale tato…
- Bez dyskusji!
- D…dobrze…
- Panie! – zaraportował jeden z żołnierzy. Ogień słabo go oświetlał, ale Nazir doskonale widzuał jego zakrwawioną kolczugę. – Szpiedzy przy pańskim dworze!
- Zabrać Nazira!
- Ale tato…
- Bez dyskusji!
- D…dobrze…
*
Zielonowłosego
ojcobójcę powrócił do aktualnych wydarzeń, gdy do jego komnaty wszedł Aran. Uśmiechnął
się przepraszająco i wprowadził za sobą jakąś grupę rycerzy. Mieli pełno
płytowe zbroje, a ich przywódczyni, jak ustalił Nazir, miała żółty płaszcz. Jej
włosy koloru jasnego blond, falowały i tonęły w kolorze jej peleryny. Uśmiechnęła
się, tak strasznie znajomo dla Nazira… Jakby już to kiedyś przeżył.
- Jestem Beeria, z rodu Ape. Oddajemy chorągwie w twoje ręce…
- Jestem Beeria, z rodu Ape. Oddajemy chorągwie w twoje ręce…
*
Nazir
stał przy ojcu, a raczej troszkę za nim. Tak nakazywała tradycja. Rozległo się
pukanie a do komnaty weszło kilka osób. Na przodzie w pomarańczowej koszuli
dobrze zbudowany mężczyzna. Jego broda była bujna, a włosy sięgały mu karku.
Wszystko w kolorze blond. Miał dość łagodną twarz, jak na głowę rodu.
Zielonowłosy przypatrzył się ich herbowi, ród Szczura… Za Orianem szła mniejsza
postać. Bardzo drobnie zbudowana, o włosach sięgających ramion, tego samego
koloru co ojciec. Nazir rozszerzył oczy i widząc tą kobiecą postać lekko się zarumienił.
Zgodnie z zasadami ukłonił się, po czym zorientował się że jego ojciec popycha
go do przodu.
- Zaopiekuj się najmłodszym gościem, dobrze Nazirze?
- T…tak ojcze…
- Dobry chłopiec. – Kellan się uśmiechnął i poczochrał go po włosach. Głowy rodu przyszły do innego pomieszczenia, a w komnacie w której zazwyczaj Nazir się uczył został tylko on i bardzo zszokowana blondynka.
- Witaj, jestem Nazir. – zielonowłosy wyciągnął dłoń w kierunku rozmówcy, ale blondynka natychmiast odskoczyła jak poparzona. Cicho pisnęła po czym wróciła do pionu. – Przepraszam… - odpowiedział niemal natychmiast Nazir.
- Nie, to ja przepraszam…
- Może coś zjesz, napijesz się? Zawołać służbę?
- Nie… - pokręciła głową i posłała delikatny, przepraszający uśmiech.
- Zaopiekuj się najmłodszym gościem, dobrze Nazirze?
- T…tak ojcze…
- Dobry chłopiec. – Kellan się uśmiechnął i poczochrał go po włosach. Głowy rodu przyszły do innego pomieszczenia, a w komnacie w której zazwyczaj Nazir się uczył został tylko on i bardzo zszokowana blondynka.
- Witaj, jestem Nazir. – zielonowłosy wyciągnął dłoń w kierunku rozmówcy, ale blondynka natychmiast odskoczyła jak poparzona. Cicho pisnęła po czym wróciła do pionu. – Przepraszam… - odpowiedział niemal natychmiast Nazir.
- Nie, to ja przepraszam…
- Może coś zjesz, napijesz się? Zawołać służbę?
- Nie… - pokręciła głową i posłała delikatny, przepraszający uśmiech.
Zielonowłosy
przez cały dzień kręcił się dookoła blondynki, bawiąc się z nią w przeróżne
zabawy. A to ganiali się po ogrodzie, a to w spokoju siedzieli przy kominku
rozmawiając o tematach, co tylko dzieci rozumiały. Ale Nazira męczyło kilka
spraw. Chciał o nich porozmawiać.
- Jak się czujesz? – zadał dyskretne pytanie.
- Nie rozumiem…
- Twoja mama… jaka ona była?
- A… mama, zawsze mnie kochała i była miła.
- A więc czemu umarła?
- Tata mówi że wojna ją zabiła… mama jeździła po miastach ogarniętych walkami. Pomagała wraz ze służącymi biednej ludności…
- Twoja matka naprawdę, była wielkim człowiekiem. – zielonowłosy zorientował się że to nie był najlepszy pomysł by o tym rozmawiać. Od razu się speszył. - Przepraszam ja!
- Naprawdę, nie musisz przepraszać… - znów uśmiechnęła się a Nazir się zarumienił. Lekko się zbliżył do blondynki, a ta zareagowała na to dość spokojnie. Zielonowłosy w końcu pod impulsem chwili pocałował ją w usta. Dziewczynka się wystraszyła, ale gdy Nazir się odchylił i zarumienił, zaśmiała się cicho, po czym uciekła do Ojca, który posłał po nią jednego ze swoich ludzi. Nie widział on całego zajścia. Gdy Szczury znikły z posiadłości Węży, zielonowłosy podszedł do ojca.
- Ojcze… czy mogę się z nią ożenić?
- Z kim? – zdziwił się.
- Z córką twojego przyjaciela…
- Okrim ma syna, to był Ocarian. – zaśmiał się Kellan, a cały czerwony Nazir zniknął gdzieś na korytarzu, wybiegając z komnaty.
- Jak się czujesz? – zadał dyskretne pytanie.
- Nie rozumiem…
- Twoja mama… jaka ona była?
- A… mama, zawsze mnie kochała i była miła.
- A więc czemu umarła?
- Tata mówi że wojna ją zabiła… mama jeździła po miastach ogarniętych walkami. Pomagała wraz ze służącymi biednej ludności…
- Twoja matka naprawdę, była wielkim człowiekiem. – zielonowłosy zorientował się że to nie był najlepszy pomysł by o tym rozmawiać. Od razu się speszył. - Przepraszam ja!
- Naprawdę, nie musisz przepraszać… - znów uśmiechnęła się a Nazir się zarumienił. Lekko się zbliżył do blondynki, a ta zareagowała na to dość spokojnie. Zielonowłosy w końcu pod impulsem chwili pocałował ją w usta. Dziewczynka się wystraszyła, ale gdy Nazir się odchylił i zarumienił, zaśmiała się cicho, po czym uciekła do Ojca, który posłał po nią jednego ze swoich ludzi. Nie widział on całego zajścia. Gdy Szczury znikły z posiadłości Węży, zielonowłosy podszedł do ojca.
- Ojcze… czy mogę się z nią ożenić?
- Z kim? – zdziwił się.
- Z córką twojego przyjaciela…
- Okrim ma syna, to był Ocarian. – zaśmiał się Kellan, a cały czerwony Nazir zniknął gdzieś na korytarzu, wybiegając z komnaty.
*
-
Witaj Beerio… - podsumował Nazir patrząc na rycerzy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz