wtorek, 31 grudnia 2013

"Złodziej też ma prawo się zakochać" Rozdział 6

Ewan zebrał najlepszych złodziei i uzbroił ich w miecze i kuszę. Każdy miał założoną maskę aktora z teatru, oraz długi czarny płaszcz. Przed gotowymi ludźmi staną blondyn. Przeleciał wzrokiem po każdym z obecnych i z uśmiechem powiedział
            - No panowie, jak wiecie jestem Bratem. Ale poprzedni Brat zginą z rąk oficera milicji Francisa. Oraz jak się domyślacie idziemy się zemścić. Dziś popołudniu jego przyszła żona będzie jechała przez wschodnią bramę, czyli najbiedniejsze tereny miasta. Porwiemy ją i ukarzemy! Za zbrodnię męża! A potem, przyjdzie czas na samego oficera! – Mówił radośnie do swoich ludzi, którzy odpowiedzieli jednym głosem
            - Za zbrodnie męża! W imię gildii!
Grupa dwunastu złodziei i sześciu kuszników wyszło na ulicę Warton. Cała broń była schowana pod płaszczami. Jak przechodzili pomiędzy domami, ludzie mijali ich z myślą że to są zwykli aktorzy. Po godzinie marszu kusznicy weszli na dachy budynków a złodzieje się schowali w zaułkach, jedynie Ewan staną na środku drogi. Naglę na horyzoncie pojawiła się dorożka z czterema jeźdźcami. Gdy zbliżyła się do blondyna z wozu wyszedł mężczyzna, o dłuższych złotych włosach i oczach takiego samego koloru.
            - Kim jesteś!? – krzyknął, lecz gdy nie usłyszał odpowiedzi wyjął miecz i zbliżył się do złodzieja. Ewan wyjął swój miecz, rycerz spojrzał na ostrze przeciwnika.
            - Więc to ty okradłeś pana Juliusza, właściciela wielu włości?
Złodziej nadal nie powiedział nawet słowa, rycerz skinął palcem i z koni zeszli wojownicy.
            - I co aktorzyno? Nas jest pięciu, a ty jeden.
Ewan nie będąc dłużny, wezwał swoich złodziei którzy stanęli za przywódcą uzbrojeni w miecze.
            - I co… rycerzyku… nas dwunastu a was pięciu. – zaśmiał się spod maski.
            - Wy i te wasze brudne zagrywki. Czego chcecie za przejazd?
Brat skierował palec ku wozowi wykrzykując
            - Dziewczynę!
            - Po moim trupię! – odezwał się rycerz. Ruszając wraz z swoimi wojownikami na złodziei
            - No to niech zacznie się przedstawienie!
Miecznicy Ewana pobiegli na wroga, lecz nie walczyli a tylko odbijali ciosy. Gdy jeden sparował atak wojownika królewskiego drugi powalał go na ziemię, wiążąc mu ręce i nogi. Jedynie złotowłosy rycerz nie dawał się powalić, Złodzieje stworzyli dookoła niego okrąg, a do środka wszedł Ewan. W pustych uliczkach było słychać jedynie brzdęk uderzających o siebie mieczy. Walka pomiędzy dowódcami, była zacięta. Gdy jeden atakował drugi oskakiwał próbując kontratakować. Ten pojedynek można było porównać do pokazu tańca, na wystawnym dworze, ale stawka toczyła się o coś ważniejszego. Ale naglę blondyn upadł na ziemię, a gdy rycerz chciał go dobić, usłyszał syk bełtu. I nim unik zrobił padł ranny na ziemię.

Ewan wstał i szybkim tonem powiedział
            - Zagnieść mu chleba z pajęczyną. Nie dajmy mu umrzeć jak psu. Opatrzeć go i schować się. Ja się zajmę dziewczyną.
Ludzie posłusznie wykonali rozkaz Brata. Który po chwili wszedł na powóz i biorąc lejce do rąk pojechał za miasto.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Życzenia Noworoczne

Ile Rydzyk ma mocherów,
ile w sejmie jest frajerów,
ile Kwachu dni się bawił,
i kolesi ułaskawił.
Ile Lepper miał wyroków,
tyle szczęścia w nowym roku ;)

"Złodziej też ma prawo się zakochać" Rozdział 5

Mijają cztery lata. Ewan jako kare za pomoc Ortensji został poddany biczu, przez co na plecach została mu duża blizna, od tamtej chwili nie widział ani nie słyszał o blondynce. A pozostała mu jedynie biała chustę, którą zawszę trzymał przy sercu. Przez ten czas, blondyn został okrzykniętym najlepszym ze złodziei. Podczas porannego treningu odwiedził go Rudi.
            - Jak się trzymasz? – zapytał z lekkim żalem.
            - Pytasz jak blizna sprzed czterech lat?. – Brat wziął głęboki wdech i powiedział.
            - Wiesz że musiałem…
            - Rany nawet po latach bolą! – Ewan stał z podłogi.
            - Ech… to nie ma sensu. Dobra idę na akcje… -
Blondyn założył koszulę. I wyszedł na korytarz. Zorientował się że jest noc. Po zrobieniu kilku kroków, odwrócił się do tyłu.
            - Po co za mną łazisz Kian?
            - Rudi mnie poprosił. Mam cię pilnować. – odpowiedziała czarna postać
            - Nie musisz, idę spać. – uśmiechnął się do kruczego chłopca.
Po czym wszedł do sypialni, położył się i usnął. Nad ranem obudziły go krzyki, chłopak o niczym nie wiedząc zerwał się z łózka i zabrał swój miecz, który rok temu od wysoko postawionego członka szlachty ukradł. Wbiegł do owalnej Sali, gdzie wszyscy się zebrali. Na środku stał Lewis, który stał na pudle by było go lepiej widać.
            - Niestety. Rudi nie żyje… - wszyscy zebrani zamarli.
            - Musimy natychmiast wybrać nowego Brata! – zawołał
Wzrok wszystkich skierował się na Ewana.
            - Co! Ja!? – odpowiedział zdziwionym głosem.
            - Jesteś najlepszy z nas! – powiedział jeden z zebranych.
            - Ech… on by tego chciał. – mruczał pod nosem – no dobra! – warknął na koniec. Zebrani podnieśli blondyna i zaczęli go podrzucać. Krzycząc jednym głosem
            - Umarł brat! Niech żyje brat!
Po godzinie Ewan podszedł do Lewisa, który wyruszył wcześniej na akcję z zmarłym Rudim.
            - Kto to zrobił? – blondyn miał żądzę mordu w oczach.
            - A co zamierzasz zrobić? – lekko przerażony szatyn.
            - Zabije…
            - Stary dobry Ewan. Oficer wojsk miejskich. Francis… - na twarzy obydwóch pojawił się złowrogi uśmiech.

piątek, 27 grudnia 2013

"Złodziej też ma prawo się zakochać" Rozdział 4

Kiedy noc zapadła, blondyn po cichu wstał z swojego posłania i opuścił w pełnej ciszy wspólne sypialnie. Zrobił parę kroków kiedy usłyszał znajomy głos za sobą
            - Myślisz że pozwolę ci to zrobić? -
Ewan odwrócił się i zobaczył Kiana.
            - Przez twoje włosy trudną cię w ciemności zobaczyć. -
            - Bardzo śmieszne. Wracaj do łóżka. -
            - Po moim trupie. – warknął.
Kruczy chłopiec podbiegł do blondyna, chcąc go uderzyć. Lecz ten zrobił unik i powalił chłopca. Szybkimi ruchami związał ręce przyjaciela i zakneblował go.
            - Wybacz, ale ty tego nie zrozumiesz… -
Czerwonooki chłopiec skradając się doszedł do zamkniętego pokoju. Ale przy drzwiach stał piętnastoletni strażnik. Ewan podszedł trochę bliżej, kiedy został zauważony.
            - Kto idzie!? – zapytał wrogo
            - Szybko! Zachodnie wejście! Ktoś obcy! -
Strażnik zerwał się i pobiegł tam gdzie mówił blondyn, który podszedł do drzwi i wyłamał sztyletem zamek. Powoli je otworzył, ujrzał przerażoną dziewczynę. Która jak zobaczyła chłopca zaczęła płakać i szybko przytuliła się do niego.
            - Cicho. Wszystko będzie dobrze. – przycisną jej głowę do swojej piersi.
            - Tu jest tak ciemno. -
            - Już dobrze, teraz chodź. Uciekamy. – powiedział stanowczo.
Chłopak chwycił za rękę dziewczyny i pociągnął ją za sobą. Usłyszał z tyłu głos Rudiego, więc przyśpieszył. Dobiegł z Ortensią do jednego z trzech wejść. Spojrzał na nią, złapał za jej ramiona i powiedział
            - Zapomnij co tu widziałaś. -
            - Jak masz na imię? -
            - Ewan. Teraz uciekaj. -
            - Ewan, może pójdziesz ze mną. Mój tata na pewno pozwoli ci u nas mieszkać. -
            - To miłe z twojej strony. Ale moje miejsce jest tutaj… -
            - Chciałabym cię pocałować… ale mam wybranego już męża. Przyjmij chociaż tą chustkę. – Ortensia podarowała blondynowi białą chusteczkę z inicjałami dziewczyny. Ewan uśmiechnął się z łzami w oczach i przytulił dziewczynę.
            - Proszę cię, teraz uciekaj… -
Blondynka posłuchała chłopca i uciekła. 

czwartek, 26 grudnia 2013

"Złodziej też ma prawo się zakochać" Rozdział 3

Ewan pomógł wstać Ortensi i zapoznał ją z przyjaciółmi. Kian od razu zasugerował by zabrać ją do Rudiego.
            - Kto to … ten Rudi? – zapytała trochę nieśmiało.
            - Nasz starszy brat. – powiedział dumnie Lewis.
            - Starszy brat? -
            - On się nami opiekuję… - warknął Ewan.
            - Aaa… i wy tak żyjecie w kanałach? – dziewczyna pytała się o wszystko. Mimo iż przed chwilą chcieli ją zgwałcić, i była świadkiem morderstwa zachowywała się bardzo spokojnie. Po krótkiej wędrówce dotarli do okrągłego pomieszczenia. Gdzie siedział zdenerwowany Rudi. Gdy zobaczył zakrwawionego Ewana, zerwał się z krzesła i podbiegł do niego przytulając chłopca. Po chwili wymacał go by zobaczyć czy ma jaką ranę.
            - Ewan! Co się stało?! – pytał zdenerwowany.
            - Uratowałem tą dziewczynę. – odpowiedział spokojnie blondyn.
            - A ta krew!? -
            - To krew martwego strażnika. – Czerwonooki chłopak przeleciał wzrokiem po obecnych. Którzy z bladymi twarzami na niego patrzyli.
            - Ty … kogoś … zabiłeś? – wyjękiwał Rudi.
            - Tak, w jej obronie. – zarumienił się blondyn.
            - Kim jesteś? – zapytał łysy, dziewczynę.
            - Jestem Ortensia…-
            - A dokładniej? – Rudi skiną palcem, by dwóch strażników podeszło do nich.
            - Jestem córką gubernatora… -
            - Dosyć! Zabrać ją i zamknąć! – krzyczał brat.
            - Nie! Dlaczego! – awanturował się blondyn.
            - Zażądamy okupu! -
Jeden z starszych złodziei zabrał dziewczynę a drugi trzymał Ewana, gdyż ten awanturował się i atakował Rudiego.
            - Ewana zanieść do pokoju! I pilnować aż się uspokoi! – zdenerwowany Rudi usiadł i złapał się za swoją łysą głowę. Gdy wszyscy wyszli zaczął cicho płakać…

wtorek, 24 grudnia 2013

"Złodziej też ma prawo się zakochać" Rozdział 2

Chłopcy udali się do kanału. Przy wejściu podawali sobie sakwy i zdobycze, które trzymali w rękach. Na samej górze stał Ewan, który podawał sakwy. Gdy miał już schodzić, z wąskiej drogi prowadzonej wzdłuż drogi usłyszał krzyk. Natychmiast zostawił sakwę i ruszył w kierunku wołania o pomoc. Szybko wbiegł w ciemną uliczkę i dostrzegł dwóch strażników miejskich, którzy próbują rozebrać jakąś dziewczynkę o długich blond włosach. Chłopak nie wahając się podniósł leżący obok niego kamień i rzucił w stronę strażników. Lecący przedmiot uderzył prosto w twarz jednego z oprawców, który zostawił dziewczynkę w rękach drugiego wojownika, który zamiast niej wolał paczyć co zrobi jego kolega. A sam szedł w kierunku blondyna. Gdy stał już przy nim, schylił się i spojrzał na dzieciaka.
            - Myślisz że to jest śmieszne? – zapytał ze zdenerwowaniem. Gdy nie usłyszał odpowiedzi chwycił za koszule młodzieńca i podniósł go do góry. I z pianą na ustach zapytał się jeszcze raz
            - Uważasz że to jest śmieszne! – Ewan uśmiechnął się, powodując większe zdenerwowanie strażnika, który miał już wyciągać broń. Lecz upuścił chłopca, a sam padł na kolana. Blondyn przeciął mu gardło swoim sztyletem. Spojrzał na drugiego mężczyznę z żądzą mordu w oczach
            - Takie zwierzęta, powinno się usuwać. -
Opryskany krwią chłopak zrobił kilka kroków w stronę dziewczynki i strażnika, który zszokowany i przerażony postawą chłopca zaczął płakać po czym uciekł.

Blondyn podszedł do dziewczyny, wystawił do niej dłoń i powiedział
            - Wszystko w porządku? Możesz wstać? -
            - Czy ty go… - wyjęknęła zszokowana blondynka. W tym momencie Ewan mógł się jej przyjrzeć. Zobaczył że posiada ona piękne zielone oczy. Wiadome był że nie pochodzi z biedniejszych stref.
            - Musiałem. – odpowiedział.
Nagle rozbrzmiał krzyk strażników, dowiedzieli się oni o śmierci jednego z nich. Blondyn złapał dziewczynę za rękę, podniósł i razem z nią biegł do wejścia do kanału. Za ich plecami wybiegł uzbrojony strażnik. Przyśpieszając tempa, para skręciła w stronę kanału i zanim wojownik wybiegł z uliczki oni byli już bezpieczni w zamkniętym kanale. Zadyszany chłopak zapytał się blondynki
            - Jam masz na imię? – uśmiechnął się do niej.
            - Ortensia… - odpowiedziała.



poniedziałek, 23 grudnia 2013

"Złodziej też ma prawo się zakochać" Rozdział 1

W podziemiach, blondyn poszedł na spotkanie. Wraz z swoimi przyjaciółmi. Niebieskookim szatynem o imieniu Lewis i chłopcem posiadającym krucze włosy i szare oczy. Jego imię to Kian. Mieli oni iść na spotkanie z głową podziemi łysym chłopakiem z piwnymi oczami. Miał on na imię Rudi White nazywany Bratem, był on najstarszy z całych podziemi. Miał bowiem 17 lat.
Ewan wszedł do okrągłej Sali, gdzie wszyscy czekali na niego. Skiną głową na przywitanie i usiadł na krześle, obok przyjaciół. W tym momencie Rudi wstał, spojrzał na każdego z obecnych, westchnął i powiedział
            - Wiem że macie tylko po dwanaście lat, ale mamy coraz mniej ludzi a żyć trzeba za coś. Jestem zmuszony wysłać was na kradzież. Nie macie okradać ludzi z pieniędzy, lecz stoiska z jedzeniem. – chłopak podrapał się po swojej łysej głowie. Z trudem mówił młodym chłopcom co mają zrobić. – Normalnie wiecie że na pierwsze misje złodziejskie wysyłam czternastolatków, a młodszych na mniejsze prace ale nie mamy innego wyboru. -
Chłopcy się ucieszyli że mogą się wykazać, lecz martwiła ich mina Rudiego.
            - Bracie, nie musisz się martwić. Damy radę. – powiedział radośnie Kian.
            - Wiem ale muszę wam dać to… - łysy chłopak dał młodym sakwę. Lewis wziął ją i otworzył. Na jego twarzy zawidniał uśmiech. Zapytany co jest w środku wyją ich pierwsze sztylety. Wszyscy chłopcy się ucieszyli z tego. A Rudi się lekko zasmucił.
            - Używajcie ich z rozwagą. – westchnął i wyszedł z owalnej Sali spotkań.


Chłopcy zabrali puste sakwy a sztylety schowali pod koszule, i wyszli z kanału. Miasto mimo wojny tętniło życiem. Mieszkańcy z pobliskich wsi z chęcią przyjeżdżali na rynek sprzedając swoje wyroby i plony. Wiele osób nie myślało że tacy mali chłopcy mogli by kraść. Kian podszedł do jednego z stoisk, i schylony wrzucał do swojej sakwy jabłka. I niezauważony wstał, gdyż był otoczony wieloma ludźmi. Również bez problemu udało się podkraść kilka bochenków chleba, a ludzie mijający ich na ulicy myśleli że chodzą z rodzicami. A to po prostu są ich zakupy.

Wprowadzenie do "Złodziej też ma prawo się zakochać"

W krainie Amaturs dwa państwa toczyły długą i krwawą wojnę. W dużym mieście Warton żyje chłopak o imieniu Ewan. Na chwilę obecną ma on 12 lat. Jest blondynem, o czerwonych oczach. Jego rodzice zginęli na wojnie kiedy on miał 10 lat. Od tego czasu żyje razem w kanałach swego miasta, kradnąc by żyć.

Cześć Wszystkim

Witam. Mam na imię Artur, i z hobby jestem pisarzem. Aktualnie mam 16 lat a pisze od roku. Zawsze chciałem dzielić się moimi dziełami z innym ludźmi, dlatego też założyłem bloga.

Trochę o mnie:
Jestem licealistą, pierwszego roku. Od roku oglądam anime. Jestem heteroseksualny żeby nie było, ale jestem również bardzo tolerancyjny i wkurzają mnie homofoby.

Co zamierzam tu wrzucać?
Wszystko co się nadaje :)

To chyba na tyle. Do przeczytania w następnych wpisach /Arturmo