Obejrzałem: Gwiazd naszych wina; Grand Budapest Hotel; Interstellar i Furie. Powiem że jestem bardzo zadowolony.
Pierwszy film wzruszył mnie na końcu, ale śmieszył przez całą czas jego trwania. Był ciekawy wątek z pisarzem, którego za pewne nie tylko ja nie polubiłem.
Ocena: 9/10
Grand Budapest Hotel ujął mnie tą... komedią. Widzimy ile tam jest sztucznych rzeczy, ale to nas śmieszy. Do tego muzyka, po prostu zajebista... A ich wszystkie tekst? Ktoś po prostu umie w odpowiednim momencie przeklinać :D
Ocena 9.5/10
Intersteller według mnie był troszeczkę... za długi. Muzyka trzymała w napięciu, a wydarzenia jednak zaskakiwały. Film urywa się tak jakby... w pół zdania, (jak książka pewnego autora w pierwszym filmie) Muzyka nie była tak świetna jak na przykład w poprzednim filmie, ale była ok.
Ocena: 8.5/10
Furia, czyli dramat na wojnie. Przyznam że sceny śmierci i pokazywania zwłok były... interesujące. Główny bohater Norman "Maszyna" jest ciotą, i przez ponad połowę filmu widzimy jak się z niego naśmiewają. Ogólnie nabijają się z wszystkiego co związane z Nazistami, upokarzają niemieckie kobiety, ogólnie ochyda. Sceny walki bardziej mi przypominały jakieś walki laserów, przez to jak pokazano np. lecące pociski wystrzeliwane z ckm'a. Bardzo duży plus za ostatnią bitwę która mnie wzruszyła
Ocena: 9,25/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz