piątek, 11 kwietnia 2014

"Wojna Rodzin" Rozdział IV

Rozdział IV
„(Nie) udany powrót”
         Nazir wraz z Gotharem wrócił do cytadeli króla. Wszyscy słyszeli co udało mu się dokonać, więc każdy się go obawiał. Kiedy zielonowłosy zszedł z swojego konia, mając głowę króla lasu przy pasie, zobaczył jak rycerze wszystkich rodów witają go choć sami byli przerażeni. Wojownicy uformowali dwie ściany między którymi szedł Nazir. Naprzeciwko niego stanął Ocarian, czerwonooki rozłożył ręce chcąc go przytulić, lecz blondyn uderzył go otwartą ręką. Całe rzędy rycerzy zaniemówiło i zamarło, z wielkim zdziwieniem patrzyli na tę parę przyjaciół.
         - Ocarian, co ty? – wyszeptał zdziwiony potomek węża.
Lecz on spojrzał tylko na grajka i z wielkim żalem zwrócił się do Nazira, który po uderzeniu spoglądał ze zdziwieniem na niego.
         - Kto to?
         - Bard… Gothar…
         - Dobrze więc… - Ocarian wtulił się w czerwonookiego. – Nie zostawiaj mnie bez słowa…
Zielonowłosy uśmiechnął się i pogłaskał blondyna po głowie.
         - Przepraszam, nie chciałem żebyś się martwił… - poczuł że jego ramię robi się mokre. To blondyn zaczął płakać.

Bard spojrzał na nich z lekką zazdrością. Podszedł do rycerza węża, którego włosy jarzyły się jak ogień pochodni.
         - Oni są razem?
Lecz on w oczach wojownika zobaczył tylko zdenerwowanie.
         - Nie. Ogólnie kim ty jesteś?
         - Mam na imię Gothar, pan Nazir zabrał mnie z mojej rodowej wsi. Jestem bardem. A ty?
         - Aran. Przyjaciel Nazira…
Po tych słowach Aran poszedł do koni i zaciągnął je do stajni.
         Nazir otarł łzy przyjaciela, oddał głowe jednemu z rycerzy a z Ocarianem poszedł do budynku, opowiadając swoją przygodę. Lecz po głowie cały czas chodziła mu przepowiednia Króla lasu i słowa „Szczur przyjacielem będzie Wilka”. Trzymając przyjaciela wszedł do środka, lecz w drzwiach stała już Delia. Który była bardzo zdziwiona widząc pana swego serca, który trzyma za ramię płaczącego blondyna.
         - Witaj… - wyszeptała.
         - No hej…
         - Jak podróż? – Delia mówiąc te słowa miała łzy w oczach.
         - No pięknie, ona też… - burknął pod nosem Nazir.
Ocarian chwycił rękę zielonowłosego i pociągnął go za sobą, biegnąc w stronę Sali jadalnej. Kiedy weszli do jadalni młody wąż zobaczył nakryte miejsce. Blondyn usadził go przed tym miejscem i dał mu kilka talerzy z jedzeniem. Nazir spojrzał na spalone mięso i źle przygotowane jedzenie. Już miał jeść, kiedy odepchnął talerze od siebie.
         - Kto to zrobił?!
         - Ale…
         - Kto! To jest niejadalne! Niech ja no… - Zielonowłosy zobaczył że Ocarian zaczyna płakać i przez łzy mówi
         - Nazir ty idioto! – po czym wybiega z Sali. Czerwonooki złapał się za głowę i powiedział szeptem
         - Boże… no i będą kłopoty…

Przez dwie kolejne godziny chłopak siedział w jadalnie z zamyśloną miną. Aż w końcu wziął się w garść i poszedł pod pokój w skrzydle Szczura. Podszedł do drzwi, pod którymi siedział Aran.
         - Dzięki że go pilnujesz, masz chwile przerwy. – powiedział do niego dziedzic Węża, po czym wszedł do środka. Na łóżku leżał zapłakany Ocarian. Nazir podszedł bliżej, usiadł obok i pogłaskał chłopaka po głowie.
         - Zostaw… - krzyknął.
         - Przepraszam… miałem ciężki tydzień.
         - Dlatego chciałem ci zrobić coś do jedzenia… - mówił cały zalany łazmi.
Zielonowłosy podniósł przyjaciela i przytulił go.
         - Spokojnie… - wyszeptał. – Wybacz mi…
Blondyn wtulił się w przyjaciela.
         - Ale masz coś dla mnie zrobić…
         - A co? – zapytał ze zdziwieniem.
         - Powiem ci kiedy indziej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz