niedziela, 6 kwietnia 2014

"Dzień w którym złamaliśmy tabu" rozdział II

Rozdział II
„Nieodwzajemniony.”
        Aya płacząc wybiegła z domu i wpadła na czarnowłosego chłopaka. Ten widząc łzy dziewczyny nie mógł zostawić jej obojętnie.
        - Hej mała, co się stało?
        - Nie nazywaj mnie mała! Zaraz… Amadeusz?
        - No cześć, młodsza siostro mego przyjaciela~.
        - Możesz po prostu nazywać mnie po imieniu? – dziewczyna przestała już tak rozpaczliwie płakać. Chłopak złapał ją za  ramie i pchnął ją w kierunku centrum handlowego.
        - Ej! Co robisz? – zapytała zdziwiona.
        - Zabieram siostrę mojego przyjaciela na lody, gdyż jest smutna.
        - Dzięki… - powiedziała z lekkim rumieńcem na twarzy. Całej scenie przyglądał się Mati, który ze złością gniótł zdjęcie, które przed chwilą wyjął.
        Parka dotarła do lodziarni, gdzie usiedli i rozkoszowali się zimną przekąską. Siedzieli w ciszy, ale po dłuższej chwili przerwała ją blondynka.
        - Dlaczego…
        - Co dlaczego? – przerwał jej Amadeusz. – Dlaczego pomogłem płaczącej dziewczynie?
        - Tak… jakby…
        - A tak o. – uśmiechnął się przyjaźnie. - A dlaczego wybiegłaś z domu płacząc?
Na twarzy dziewczyny pojawił się smutny grymas. Wzdychając powiedziała.
        - Mati…
        - Co ci zrobił? – znów jej przerwał.
        - Możesz mi nie przerywać? – zapytała z lekką nutą złości w głosie.
        - No dobra… - burknął chłopak.
        - Więc Mati na mnie nakrzyczał. I chyba zakochał się w Marii…
Amadeusz złapał się za głowe.
        - Aya… co ty do niego czujesz?
Jej smutna minia zamieniła się w zboczony uśmieszek.
        - Kocham go…
Wtedy ktoś złapał dziewczynę za ramiona.
        - Twój kompleks brata robi się coraz bardziej niebezpieczny.
        - Weź przestań Mario… Przecież go nie zgwałcę…
        - Tego bym się po tobie spodziewała.
        - Cześć desko. – Amadeusz powiedział machając ręką.
Na twarzy dziewczyny z kasztanowymi włosami pojawił się wredny, wymuszony uśmiech.
        - Cześć węgielku… - powiedziała…
        - To wkładki w staniku, czy w końcu urosły ci piersi? – zaśmiał się wesoło. Ale zdenerwowany Maria wzięła lody przyjaciółki i rzuciła je wprost w głowę żartownisia. Jego uśmiech szybko znikł. Chłopak zrzucił z siebie zimny deser, i patrząc na uśmiech Aya powiedział.
        - Widzę że ci lepiej. Cieszę się.
        - Ta, dzięki…
        - Coś się stało? – wtrąciła się Maria.
        - No Mati… - blondynka powiedziała, ale przerwała. Gdyż pamięta że jej przyjaciółka podkochiwała się w Mateuszu. – nie, nieważne… - dokończyła.
        - No weź… - marudziła przyjaciółka.
        - No dobra. Mati zranił się w stopy przeze mnie…
        - Serio? – poderwał się Amadeusz.
        - No tak jakby…
        - Wybacz mi o siostro mojego przyjaciela i ty deseczko, ale chce sprawdzić do u niego. Więc oddalę się…
        - Dobrze… Dziękuje… - powiedziała pod nosem. Ale chłopak usłyszał to i z uśmiechem odszedł od ich stolika, po czym czarnowłosy zniknął gdzieś w tłumie. Maria usiadła naprzeciwko blondynki.
        - No opowiadaj.
Aya z lekką czerwienią na twarzy powiedziała.
        - Widziałam…
        - Co widziałaś?
        - Matiego nago~. Dwa razy.
        - Co!? – krzyknęła. – Co wy?
        - Niestety jeszcze nic. – zaśmiała się blondynka. – Przez przypadek weszłam do toalety gdy się rozbierał.
        - Ta… przez przypadek?
        - Uklękłam przy nim…
        - Co!
        - … i zabandażowałam mu nogę. Podniosłam głowę. Dopiero wtedy się zorientowałam że ma mały ręcznik, no i widziałam… - po tych słowach zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.
        - Aya, opowiadaj dalej… - ich rozmowa rozpoczęła się na dobre.

        W tym samym czasie Amadeusz podszedł pod dom rodzeństwa. Pchnął drzwi i stanął w przed pokoju. Wziął głęboki wdech i krzyknął na cały głos.
        - Mati!
Cisza. Chłopak zawołał jeszcze raz.
        - Mati!
Zdziwiony brakiem odpowiedzi wszedł na górę. Wszedł do pokoju przyjaciela, zobaczył wielki bałagan i plamy krwi. Wystraszony wbiegł do łazienki gdzie blondyn siedział przy wannie z butelką whisky.
        - Co ty robisz idioto? – powiedział wyrywając mu trunek.
        - Oddaj to… - powiedział. Po jego głosie było słychać że jest już lekko pijany.
        - Co ty człowieku robisz?
        - Pije…
        - Ale po co?
        - By zapomnieć…
        - O czym!?
        - O miłości…
Amadeusz westchnął.
        - Jakiej miłości?
        - Bolesnej…
Czarnowłosy podniósł pijanego chłopaka. I uderzył go w twarz.
        - Ty kurwo…
        - Co mi zrobisz? O miłość się walczy! Zawsze!
        - Tak? – blondyn wstał i lekko bujając się podszedł do przyjaciela i pchnął go na posadzkę.
        - Co ty… - Amadeusz nie mógł dokończyć zdania, gdyż Mateusz przyłożył swoje usta do jego. Czarnowłosy nie zareagował, nie mógł pojąć tego co się dzieje. Blondyn usiadł na zielonookim i zaczął płakać.
        - Wybacz… ja… ja po prostu cię kocham… - mówił przez łzy.
Amadeusz podniósł się lekko i przytulił przyjaciela.
        - Nie, to ty mi wybacz. Mówiłem ci przed chwilą że o miłość się walczy. A teraz? Wybacz mi…
        - A-adi…
        - Słucham…
        - Proszę… kochaj się ze mną…
        - Nie mogę…
        - Proszę… chociaż ten jeden raz… ten jedyny raz…
Czarnowłosy pomyślał „jest lekko pijany i przypomina trochę siostrę. Moją ukochaną Aye”
        - Niech będzie… - westchnął. – ale robię to tylko dlatego, bo jesteśmy przyjaciółmi… przynajmniej ja tak uważam…
        - Naprawdę?
        - Ech… tak…
        - Jej! – blondyn przytulił się do przyjaciela, po czym wstał i złapał go za rękę ciągnąć do swojego pokoju. Gdy już byli w środku, Mateusz wyciągnął spod łóżka pudełko. W ów kartonie były różne seks-zabawki. Wyjął z niego wazelinę i podał ją Amadeuszowi. Po czym zdjął dres i już miał zdejmować bokserki kiedy przyjaciel go zatrzymał.
        - Zostaw je… będzie mi łatwiej…
        - No dobra…
Zielonooki nałożył na blondyna trochę wazeliny, po czym zdjął swoje spodnie razem z bokserkami. Ale się zawahał.
        - Nie mogę… nie dam rady.
Niebieskooki spojrzał na blondyna po czym westchnął i wziął jego przyrodzenie do ust. Po chwili było gotowe, a pijany chłopak jeszcze raz się odwrócił. Jedno pchnięcie i przyjaciele byli złączeni. Blondyn jęknął z bólu i przyjemności. Jego przyjaciel zaczął poruszać się w jego organizmie, nie czuł przyjemności. Kiedy wszedł najgłębiej jak mógł, masując przy tym prostatę wypuścił z siebie swoje płyny życia. Po czym od razu opuścił ciało Mateusza. Czarnowłosy wytarł się i założył ubranie. Blondyn chwycił go za podkoszulek mówiąc.
        - Adi… dziękuje…
        - Ta… - chłopak wstał i opuścił pokój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz