Rozdział II
„Nieodwzajemniony.”
„Nieodwzajemniony.”
Aya płacząc wybiegła z domu i wpadła na czarnowłosego
chłopaka. Ten widząc łzy dziewczyny nie mógł zostawić jej obojętnie.
- Hej mała, co się stało?
- Nie nazywaj mnie mała! Zaraz… Amadeusz?
- No cześć, młodsza siostro mego przyjaciela~.
- Możesz po prostu nazywać mnie po imieniu? – dziewczyna przestała już tak rozpaczliwie płakać. Chłopak złapał ją za ramie i pchnął ją w kierunku centrum handlowego.
- Ej! Co robisz? – zapytała zdziwiona.
- Zabieram siostrę mojego przyjaciela na lody, gdyż jest smutna.
- Dzięki… - powiedziała z lekkim rumieńcem na twarzy. Całej scenie przyglądał się Mati, który ze złością gniótł zdjęcie, które przed chwilą wyjął.
- Hej mała, co się stało?
- Nie nazywaj mnie mała! Zaraz… Amadeusz?
- No cześć, młodsza siostro mego przyjaciela~.
- Możesz po prostu nazywać mnie po imieniu? – dziewczyna przestała już tak rozpaczliwie płakać. Chłopak złapał ją za ramie i pchnął ją w kierunku centrum handlowego.
- Ej! Co robisz? – zapytała zdziwiona.
- Zabieram siostrę mojego przyjaciela na lody, gdyż jest smutna.
- Dzięki… - powiedziała z lekkim rumieńcem na twarzy. Całej scenie przyglądał się Mati, który ze złością gniótł zdjęcie, które przed chwilą wyjął.
Parka dotarła do lodziarni, gdzie usiedli i rozkoszowali się
zimną przekąską. Siedzieli w ciszy, ale po dłuższej chwili przerwała ją
blondynka.
- Dlaczego…
- Co dlaczego? – przerwał jej Amadeusz. – Dlaczego pomogłem płaczącej dziewczynie?
- Tak… jakby…
- A tak o. – uśmiechnął się przyjaźnie. - A dlaczego wybiegłaś z domu płacząc?
Na twarzy dziewczyny pojawił się smutny grymas. Wzdychając powiedziała.
- Mati…
- Co ci zrobił? – znów jej przerwał.
- Możesz mi nie przerywać? – zapytała z lekką nutą złości w głosie.
- No dobra… - burknął chłopak.
- Więc Mati na mnie nakrzyczał. I chyba zakochał się w Marii…
Amadeusz złapał się za głowe.
- Aya… co ty do niego czujesz?
Jej smutna minia zamieniła się w zboczony uśmieszek.
- Kocham go…
Wtedy ktoś złapał dziewczynę za ramiona.
- Twój kompleks brata robi się coraz bardziej niebezpieczny.
- Weź przestań Mario… Przecież go nie zgwałcę…
- Tego bym się po tobie spodziewała.
- Cześć desko. – Amadeusz powiedział machając ręką.
Na twarzy dziewczyny z kasztanowymi włosami pojawił się wredny, wymuszony uśmiech.
- Cześć węgielku… - powiedziała…
- To wkładki w staniku, czy w końcu urosły ci piersi? – zaśmiał się wesoło. Ale zdenerwowany Maria wzięła lody przyjaciółki i rzuciła je wprost w głowę żartownisia. Jego uśmiech szybko znikł. Chłopak zrzucił z siebie zimny deser, i patrząc na uśmiech Aya powiedział.
- Widzę że ci lepiej. Cieszę się.
- Ta, dzięki…
- Coś się stało? – wtrąciła się Maria.
- No Mati… - blondynka powiedziała, ale przerwała. Gdyż pamięta że jej przyjaciółka podkochiwała się w Mateuszu. – nie, nieważne… - dokończyła.
- No weź… - marudziła przyjaciółka.
- No dobra. Mati zranił się w stopy przeze mnie…
- Serio? – poderwał się Amadeusz.
- No tak jakby…
- Wybacz mi o siostro mojego przyjaciela i ty deseczko, ale chce sprawdzić do u niego. Więc oddalę się…
- Dobrze… Dziękuje… - powiedziała pod nosem. Ale chłopak usłyszał to i z uśmiechem odszedł od ich stolika, po czym czarnowłosy zniknął gdzieś w tłumie. Maria usiadła naprzeciwko blondynki.
- No opowiadaj.
Aya z lekką czerwienią na twarzy powiedziała.
- Widziałam…
- Co widziałaś?
- Matiego nago~. Dwa razy.
- Co!? – krzyknęła. – Co wy?
- Niestety jeszcze nic. – zaśmiała się blondynka. – Przez przypadek weszłam do toalety gdy się rozbierał.
- Ta… przez przypadek?
- Uklękłam przy nim…
- Co!
- … i zabandażowałam mu nogę. Podniosłam głowę. Dopiero wtedy się zorientowałam że ma mały ręcznik, no i widziałam… - po tych słowach zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.
- Aya, opowiadaj dalej… - ich rozmowa rozpoczęła się na dobre.
- Dlaczego…
- Co dlaczego? – przerwał jej Amadeusz. – Dlaczego pomogłem płaczącej dziewczynie?
- Tak… jakby…
- A tak o. – uśmiechnął się przyjaźnie. - A dlaczego wybiegłaś z domu płacząc?
Na twarzy dziewczyny pojawił się smutny grymas. Wzdychając powiedziała.
- Mati…
- Co ci zrobił? – znów jej przerwał.
- Możesz mi nie przerywać? – zapytała z lekką nutą złości w głosie.
- No dobra… - burknął chłopak.
- Więc Mati na mnie nakrzyczał. I chyba zakochał się w Marii…
Amadeusz złapał się za głowe.
- Aya… co ty do niego czujesz?
Jej smutna minia zamieniła się w zboczony uśmieszek.
- Kocham go…
Wtedy ktoś złapał dziewczynę za ramiona.
- Twój kompleks brata robi się coraz bardziej niebezpieczny.
- Weź przestań Mario… Przecież go nie zgwałcę…
- Tego bym się po tobie spodziewała.
- Cześć desko. – Amadeusz powiedział machając ręką.
Na twarzy dziewczyny z kasztanowymi włosami pojawił się wredny, wymuszony uśmiech.
- Cześć węgielku… - powiedziała…
- To wkładki w staniku, czy w końcu urosły ci piersi? – zaśmiał się wesoło. Ale zdenerwowany Maria wzięła lody przyjaciółki i rzuciła je wprost w głowę żartownisia. Jego uśmiech szybko znikł. Chłopak zrzucił z siebie zimny deser, i patrząc na uśmiech Aya powiedział.
- Widzę że ci lepiej. Cieszę się.
- Ta, dzięki…
- Coś się stało? – wtrąciła się Maria.
- No Mati… - blondynka powiedziała, ale przerwała. Gdyż pamięta że jej przyjaciółka podkochiwała się w Mateuszu. – nie, nieważne… - dokończyła.
- No weź… - marudziła przyjaciółka.
- No dobra. Mati zranił się w stopy przeze mnie…
- Serio? – poderwał się Amadeusz.
- No tak jakby…
- Wybacz mi o siostro mojego przyjaciela i ty deseczko, ale chce sprawdzić do u niego. Więc oddalę się…
- Dobrze… Dziękuje… - powiedziała pod nosem. Ale chłopak usłyszał to i z uśmiechem odszedł od ich stolika, po czym czarnowłosy zniknął gdzieś w tłumie. Maria usiadła naprzeciwko blondynki.
- No opowiadaj.
Aya z lekką czerwienią na twarzy powiedziała.
- Widziałam…
- Co widziałaś?
- Matiego nago~. Dwa razy.
- Co!? – krzyknęła. – Co wy?
- Niestety jeszcze nic. – zaśmiała się blondynka. – Przez przypadek weszłam do toalety gdy się rozbierał.
- Ta… przez przypadek?
- Uklękłam przy nim…
- Co!
- … i zabandażowałam mu nogę. Podniosłam głowę. Dopiero wtedy się zorientowałam że ma mały ręcznik, no i widziałam… - po tych słowach zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.
- Aya, opowiadaj dalej… - ich rozmowa rozpoczęła się na dobre.
W tym samym czasie Amadeusz podszedł pod dom rodzeństwa.
Pchnął drzwi i stanął w przed pokoju. Wziął głęboki wdech i krzyknął na cały
głos.
- Mati!
Cisza. Chłopak zawołał jeszcze raz.
- Mati!
Zdziwiony brakiem odpowiedzi wszedł na górę. Wszedł do pokoju przyjaciela, zobaczył wielki bałagan i plamy krwi. Wystraszony wbiegł do łazienki gdzie blondyn siedział przy wannie z butelką whisky.
- Co ty robisz idioto? – powiedział wyrywając mu trunek.
- Oddaj to… - powiedział. Po jego głosie było słychać że jest już lekko pijany.
- Co ty człowieku robisz?
- Pije…
- Ale po co?
- By zapomnieć…
- O czym!?
- O miłości…
Amadeusz westchnął.
- Jakiej miłości?
- Bolesnej…
Czarnowłosy podniósł pijanego chłopaka. I uderzył go w twarz.
- Ty kurwo…
- Co mi zrobisz? O miłość się walczy! Zawsze!
- Tak? – blondyn wstał i lekko bujając się podszedł do przyjaciela i pchnął go na posadzkę.
- Co ty… - Amadeusz nie mógł dokończyć zdania, gdyż Mateusz przyłożył swoje usta do jego. Czarnowłosy nie zareagował, nie mógł pojąć tego co się dzieje. Blondyn usiadł na zielonookim i zaczął płakać.
- Wybacz… ja… ja po prostu cię kocham… - mówił przez łzy.
Amadeusz podniósł się lekko i przytulił przyjaciela.
- Nie, to ty mi wybacz. Mówiłem ci przed chwilą że o miłość się walczy. A teraz? Wybacz mi…
- A-adi…
- Słucham…
- Proszę… kochaj się ze mną…
- Nie mogę…
- Proszę… chociaż ten jeden raz… ten jedyny raz…
Czarnowłosy pomyślał „jest lekko pijany i przypomina trochę siostrę. Moją ukochaną Aye”
- Niech będzie… - westchnął. – ale robię to tylko dlatego, bo jesteśmy przyjaciółmi… przynajmniej ja tak uważam…
- Naprawdę?
- Ech… tak…
- Jej! – blondyn przytulił się do przyjaciela, po czym wstał i złapał go za rękę ciągnąć do swojego pokoju. Gdy już byli w środku, Mateusz wyciągnął spod łóżka pudełko. W ów kartonie były różne seks-zabawki. Wyjął z niego wazelinę i podał ją Amadeuszowi. Po czym zdjął dres i już miał zdejmować bokserki kiedy przyjaciel go zatrzymał.
- Zostaw je… będzie mi łatwiej…
- No dobra…
Zielonooki nałożył na blondyna trochę wazeliny, po czym zdjął swoje spodnie razem z bokserkami. Ale się zawahał.
- Nie mogę… nie dam rady.
Niebieskooki spojrzał na blondyna po czym westchnął i wziął jego przyrodzenie do ust. Po chwili było gotowe, a pijany chłopak jeszcze raz się odwrócił. Jedno pchnięcie i przyjaciele byli złączeni. Blondyn jęknął z bólu i przyjemności. Jego przyjaciel zaczął poruszać się w jego organizmie, nie czuł przyjemności. Kiedy wszedł najgłębiej jak mógł, masując przy tym prostatę wypuścił z siebie swoje płyny życia. Po czym od razu opuścił ciało Mateusza. Czarnowłosy wytarł się i założył ubranie. Blondyn chwycił go za podkoszulek mówiąc.
- Adi… dziękuje…
- Ta… - chłopak wstał i opuścił pokój.
- Mati!
Cisza. Chłopak zawołał jeszcze raz.
- Mati!
Zdziwiony brakiem odpowiedzi wszedł na górę. Wszedł do pokoju przyjaciela, zobaczył wielki bałagan i plamy krwi. Wystraszony wbiegł do łazienki gdzie blondyn siedział przy wannie z butelką whisky.
- Co ty robisz idioto? – powiedział wyrywając mu trunek.
- Oddaj to… - powiedział. Po jego głosie było słychać że jest już lekko pijany.
- Co ty człowieku robisz?
- Pije…
- Ale po co?
- By zapomnieć…
- O czym!?
- O miłości…
Amadeusz westchnął.
- Jakiej miłości?
- Bolesnej…
Czarnowłosy podniósł pijanego chłopaka. I uderzył go w twarz.
- Ty kurwo…
- Co mi zrobisz? O miłość się walczy! Zawsze!
- Tak? – blondyn wstał i lekko bujając się podszedł do przyjaciela i pchnął go na posadzkę.
- Co ty… - Amadeusz nie mógł dokończyć zdania, gdyż Mateusz przyłożył swoje usta do jego. Czarnowłosy nie zareagował, nie mógł pojąć tego co się dzieje. Blondyn usiadł na zielonookim i zaczął płakać.
- Wybacz… ja… ja po prostu cię kocham… - mówił przez łzy.
Amadeusz podniósł się lekko i przytulił przyjaciela.
- Nie, to ty mi wybacz. Mówiłem ci przed chwilą że o miłość się walczy. A teraz? Wybacz mi…
- A-adi…
- Słucham…
- Proszę… kochaj się ze mną…
- Nie mogę…
- Proszę… chociaż ten jeden raz… ten jedyny raz…
Czarnowłosy pomyślał „jest lekko pijany i przypomina trochę siostrę. Moją ukochaną Aye”
- Niech będzie… - westchnął. – ale robię to tylko dlatego, bo jesteśmy przyjaciółmi… przynajmniej ja tak uważam…
- Naprawdę?
- Ech… tak…
- Jej! – blondyn przytulił się do przyjaciela, po czym wstał i złapał go za rękę ciągnąć do swojego pokoju. Gdy już byli w środku, Mateusz wyciągnął spod łóżka pudełko. W ów kartonie były różne seks-zabawki. Wyjął z niego wazelinę i podał ją Amadeuszowi. Po czym zdjął dres i już miał zdejmować bokserki kiedy przyjaciel go zatrzymał.
- Zostaw je… będzie mi łatwiej…
- No dobra…
Zielonooki nałożył na blondyna trochę wazeliny, po czym zdjął swoje spodnie razem z bokserkami. Ale się zawahał.
- Nie mogę… nie dam rady.
Niebieskooki spojrzał na blondyna po czym westchnął i wziął jego przyrodzenie do ust. Po chwili było gotowe, a pijany chłopak jeszcze raz się odwrócił. Jedno pchnięcie i przyjaciele byli złączeni. Blondyn jęknął z bólu i przyjemności. Jego przyjaciel zaczął poruszać się w jego organizmie, nie czuł przyjemności. Kiedy wszedł najgłębiej jak mógł, masując przy tym prostatę wypuścił z siebie swoje płyny życia. Po czym od razu opuścił ciało Mateusza. Czarnowłosy wytarł się i założył ubranie. Blondyn chwycił go za podkoszulek mówiąc.
- Adi… dziękuje…
- Ta… - chłopak wstał i opuścił pokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz