wtorek, 8 kwietnia 2014

"Dzień w którym złamaliśmy Tabu" Rozdział III

 Rozdział III
„Szczęśliwi ci, co zaznali smutek.”
        Aya wróciła do domu, po dwu godzinnej rozmowie z przyjaciółką. Weszła do domu, zdjęła buty i od razu coś ją uderzyło w nozdrza. Wyczuła pieczonego kurczaka. Szybko pobiegła do kuchni z myślą jak przeprosić Mateusza, lecz w kuchni zastała Amadeusza. Zdziwiona zapytała.
        - Gdzie jest Mati?
        - Zmęczony, śpi. – powiedział z uśmiechem do dziewczyny.
        - Jak to? Może zobaczę co u niego…
        - Nie! – krzyknął przerywając jej. – Lepiej nie… śpi.
        - Skoro tak mówisz… Co jemy?
        - Nogi kurczaków duszone i lekko podsmażone.
Blondynce ślinka poleciała z ust.
        - Brzmi… smakowicie…
        - Dobra, umyj ręce i choć nałożę ci.
        - Oj czyste są.
        - Umyć rączki, już, już.
        - No dobra… - powiedziała przewracając oczami i poszła do toalety. Amadeusz w tym czasie nałożył na talerze te nóżki kurczaka, wziął jedną na talerz i poszedł z nią na górę do Mateusza. Gdy podszedł zobaczył że drzwi są otwarte, a pamięta że je zamykał. Gdy wszedł do środka zobaczył Aye, trzymającą butelkę Whisky, patrząc z żalem i gniewem na leżącego brata. Który nadal był lekko wypięty.
        - Aya…
        - Czy… on pił?
        - Trochę. Przerwałem mu.
        - To gnojek… - w jej oczach wyleciały łzy smutku. – Dlaczego?
        - To długa historia, nie na ten czas. Chodź na dół…
Dziewczyna przyjrzała się bokserkom chłopaka. Miały bielsze ślady w niektórych miejscach. Szybko odwróciła się w stronę czarnowłosego.
        - Co mu zrobiłeś?
        - Ja? Nic.
        - Upiłeś i zgwałciłeś?
        - Kpisz sobie ze mnie? Nigdy bym tego nie zrobił.
Blondynka złapała za bieliznę brata i ściągnęła je lekko w dół. Zobaczyła wypływającą z niego „ciecz życia”.
        - A to?
        - On… on mnie o to poprosił…
        - Dlaczego miałabym ci wierzyć!?
Chłopak podszedł do dziewczyny. Mimo iż był wyższy o głowę, zrównał swój wzrost z jej. Spojrzał jej głęboko w oczy i powiedział.
        - Dlatego, że ja kocham ciebie. Aya, uwierz mi.
W jej oczach pojawiły się łzy. Oddaliła się od czarnowłosego chłopca.
        - Aya…
        - Nie zbliżaj się! – krzyknęła. – Na początku uprawiasz seks z moim bratem, a teraz wyznajesz mi miłość?
        - Aya ja…
        - Milcz! Wynoś się z tego domu… już!
U chłopaka pojawiła się łza smutku. Odwrócił się od dziewczyny i wyszedł z pokoju, a potem z domu. Blondynka na początku wytarła brata, po czym położyła się obok niego. Przytulając się do niego.
        Maria wracając z centrum handlowego zauważyła płaczącego Amadeusza. Szybko podbiegła do niego.
        - Węgielku, co się stało?
        - Zrobiłem to…
        - Co zrobiłeś?
        - Wyznałem jej miłość…
        - Komu?
        - Ayie…
Kasztanowa dziewczyna podeszła bliżej i przyklękła przy nim.
        - Nie przejmuj się tym. Odrzuciła cię?
        - Tak, wygoniła z domu.
Maria uśmiechnęła się i pocałowała chłopaka.
        - Ale dlaczego? – zapytał zmieszany.
        - Zawszę cię kochałam… obrażałam cię by ci tego nie wyznać…
        - Czyli jak ja cię obrażałem to, ty to znosiłaś tylko dlatego że mnie kochasz? – zadał pytanie.
        - Między innymi.
        - Przepraszam… też cię lubię, ale nie wiem czy tak jak ty mnie.
        - Mi to nie przeszkadza, ja mogę jeszcze poczekać. Niestety twoja wybranka serca kocha swojego brata. Tego nie zmienisz…
        - Desko…
        - Tak węgielku?
        - Czy chcesz być… moją dziewczyną?
Kasztanowa dziewczyna uśmiechnęła i pocałowała płaczącego chłopaka.
        - Tak i to bardzo…
        - Chodźmy stąd… najlepiej gdzieś daleko…
        - Jak chcesz. Znam ładny park. Pojedziemy tam autobusem, będziemy za dwadzieścia minut. – Maria wstała i podała rękę chłopakowi, ten ją złapał i razem poszli na autobus.

        Po godzinie Mateusz się obudził. Zobaczył wtuloną w siebie siostrę, ale poczuł dyskomfort. Z miejsca gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę, coś wypływa i się lepi. Jego bokserki również miały ten sam „klejący się” problem. Pomyślał sobie co mogło się zdarzyć. Czy to Amadeusz. Po chwili złapał się za głowe, to wredny kac zaatakował. Zaczął powoli sobie przypominać, co się działo. Przez przypadek obudził siostrę.
        - Mati… - powiedziała z lekkim zaspaniem. – pamiętasz co robiłeś?
        - Tak…
        - I co teraz zamierzasz?
        - Nie wiem, chce się zapaść pod ziemię…
        - Ach… ty głupi. – Aya podsunęła się bliżej i pocałowała swojego rodzonego brata w usta, przykładając swój język do jego. Gdy odsunęła się łączyła ich strużka śliny.
        - Aya… co ty…
        - Mati, kocham cię…
        - Ja też, ale jesteśmy rodzeństwem…
        - Ale ja cię kocham inaczej! Chce z tobą chodzić, całować się a nawet uprawiać seks. – w jej oczach pojawiły się kolejne łzy. Blondyn przytulił siostrę.
        - Ale my jesteśmy rodzeństwem. Nie możemy…
        - Nie obchodzi mnie to. Chce być z tobą. Na dobre i na złe.
Dziewczyna odsunęła się od brata. Popatrzyła mu głęboko w oczy i powiedziała.
        - Pocałuj mnie, jeśli mnie kochasz. Odejdź, bądź każ mi wyjść, jeśli mnie nie kochasz.
Chłopak podstawiony pod ścianą zbliżył się do siostry, która zamknęła oczy. On zbliżył swoje wargi do jej, aż w końcu złączyły się w namiętnym pocałunku i znów gdy się rozdzielili łączyła ich tylko ślina. On położył się, a ona wtuliła się brata z uśmiechem po czym wyszeptała mu do ucha.
        - Braciszku, kocham cię.
Mateusz pocałował ją w czoło i odpowiedział.
        - Ja ciebie też.  



Hejo tu wasz pisarz~
Chciałbym was poinformować że to ostatni rozdział ^^
Ale jeśli chcecie to jeszcze czytać to mam tak jakby kontynuacje o nazwie "Kiedyś nazywaliśmy to przyjaźnią". Będę to wrzucał rzadziej, ale mam nadzieje że się spodoba~ ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz