Chłopcy udali się do kanału. Przy wejściu podawali sobie sakwy
i zdobycze, które trzymali w rękach. Na samej górze stał Ewan, który podawał
sakwy. Gdy miał już schodzić, z wąskiej drogi prowadzonej wzdłuż drogi usłyszał
krzyk. Natychmiast zostawił sakwę i ruszył w kierunku wołania o pomoc. Szybko
wbiegł w ciemną uliczkę i dostrzegł dwóch strażników miejskich, którzy próbują
rozebrać jakąś dziewczynkę o długich blond włosach. Chłopak nie wahając się podniósł
leżący obok niego kamień i rzucił w stronę strażników. Lecący przedmiot uderzył
prosto w twarz jednego z oprawców, który zostawił dziewczynkę w rękach drugiego
wojownika, który zamiast niej wolał paczyć co zrobi jego kolega. A sam szedł w
kierunku blondyna. Gdy stał już przy nim, schylił się i spojrzał na dzieciaka.
- Myślisz że to jest śmieszne? – zapytał ze zdenerwowaniem. Gdy nie usłyszał odpowiedzi chwycił za koszule młodzieńca i podniósł go do góry. I z pianą na ustach zapytał się jeszcze raz
- Uważasz że to jest śmieszne! – Ewan uśmiechnął się, powodując większe zdenerwowanie strażnika, który miał już wyciągać broń. Lecz upuścił chłopca, a sam padł na kolana. Blondyn przeciął mu gardło swoim sztyletem. Spojrzał na drugiego mężczyznę z żądzą mordu w oczach
- Takie zwierzęta, powinno się usuwać. -
Opryskany krwią chłopak zrobił kilka kroków w stronę dziewczynki i strażnika, który zszokowany i przerażony postawą chłopca zaczął płakać po czym uciekł.
Blondyn podszedł do dziewczyny, wystawił do niej dłoń i powiedział
- Wszystko w porządku? Możesz wstać? -
- Czy ty go… - wyjęknęła zszokowana blondynka. W tym momencie Ewan mógł się jej przyjrzeć. Zobaczył że posiada ona piękne zielone oczy. Wiadome był że nie pochodzi z biedniejszych stref.
- Musiałem. – odpowiedział.
Nagle rozbrzmiał krzyk strażników, dowiedzieli się oni o śmierci jednego z nich. Blondyn złapał dziewczynę za rękę, podniósł i razem z nią biegł do wejścia do kanału. Za ich plecami wybiegł uzbrojony strażnik. Przyśpieszając tempa, para skręciła w stronę kanału i zanim wojownik wybiegł z uliczki oni byli już bezpieczni w zamkniętym kanale. Zadyszany chłopak zapytał się blondynki
- Jam masz na imię? – uśmiechnął się do niej.
- Ortensia… - odpowiedziała.
- Myślisz że to jest śmieszne? – zapytał ze zdenerwowaniem. Gdy nie usłyszał odpowiedzi chwycił za koszule młodzieńca i podniósł go do góry. I z pianą na ustach zapytał się jeszcze raz
- Uważasz że to jest śmieszne! – Ewan uśmiechnął się, powodując większe zdenerwowanie strażnika, który miał już wyciągać broń. Lecz upuścił chłopca, a sam padł na kolana. Blondyn przeciął mu gardło swoim sztyletem. Spojrzał na drugiego mężczyznę z żądzą mordu w oczach
- Takie zwierzęta, powinno się usuwać. -
Opryskany krwią chłopak zrobił kilka kroków w stronę dziewczynki i strażnika, który zszokowany i przerażony postawą chłopca zaczął płakać po czym uciekł.
Blondyn podszedł do dziewczyny, wystawił do niej dłoń i powiedział
- Wszystko w porządku? Możesz wstać? -
- Czy ty go… - wyjęknęła zszokowana blondynka. W tym momencie Ewan mógł się jej przyjrzeć. Zobaczył że posiada ona piękne zielone oczy. Wiadome był że nie pochodzi z biedniejszych stref.
- Musiałem. – odpowiedział.
Nagle rozbrzmiał krzyk strażników, dowiedzieli się oni o śmierci jednego z nich. Blondyn złapał dziewczynę za rękę, podniósł i razem z nią biegł do wejścia do kanału. Za ich plecami wybiegł uzbrojony strażnik. Przyśpieszając tempa, para skręciła w stronę kanału i zanim wojownik wybiegł z uliczki oni byli już bezpieczni w zamkniętym kanale. Zadyszany chłopak zapytał się blondynki
- Jam masz na imię? – uśmiechnął się do niej.
- Ortensia… - odpowiedziała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz