wtorek, 12 sierpnia 2014

"Tragedia Dnia Jutrzejszego" Dzień pierwszy.

Ha ha! Nie spodziewaliście się tego!To jest już dawno skończony projekt, który ma pięć rozdziałów. Udostępniać będę we wtorki i czwartki a ostatni będzie w sobotę. Miłego czytania :3
P.S. Ten projekt jest z początku liceum, więc jest jeszcze na niskim poziomie pisania, jeśli chodzi o moje umiejętności.

Wasz pisarz, All

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień Pierwszy
           
Nad Krakowem nastał kolejny świt, w małym domku niedaleko rynku z łóżka wstaje Julia, szesnastoletnia blondynka. Zerwała się z łoża i podbiegła do okna. Uśmiechem witając dzień, zbiegła po schodach do kuchni, tam już czekał na nią jej młodszy brat bliźniak Szymon. Stał przy kuchence gazowej robiąc śniadanie rodzeństwu. Przywitał Julie uśmiechem i skinął palcem by usiadła.
         - Co jemy? – zapytała radośnie dziewczyna.
         - Jajecznice na grzybkach. – odpowiedział radośnie Szymon
Dziewczyna złapała za łyżeczkę i niczym szczeniak, radośnie usiadła przy stole.
         - Marnujesz się. – Stwierdziła
         - Co? Dlaczego? – zapytał zdziwiony chłopak
         - Takie mięśnie i gotuje, jakie słodkie. – Odpowiedziała blondynka, patrząc szyderczo na zawstydzonego brata.
         - Julia zostaw brata. – Powiedział wchodzący do kuchni brunet.
         - Dzień dobry braciszku!- wykrzyczała radośnie dziewczyna
         - Dzień dobry – odpowiedział Jan i usiadł obok Juli. Szesnastolatka nie mogła się oprzeć i pociągnęła dwudziestolatka za jego kozią bródkę.
         - Au! – krzyknął, po czym zaczął drażnić się z siostrą
         - Spokój! – Wrzasnął Szymon, nakładając jajecznice na talerze, które znajdowały się tuż przed rodzeństwem. Rodzina zjadła razem, rozmawiając i śmiejąc się wspólnie. Przyszedł czas na wyjście do szkoły. Szymon i Julia wyszli razem do liceum, a Jan szykował się do pracy.

         Bliźniacy dotarli do szkoły, Julia poszła do swojej Sali, czekała ją lekcja polskiego. Szymon natomiast był w klasie sportowej i zaczynał WF. Blondynka zastała poproszona do odpowiedzi wstała z krzesła, zrobiła kilka kroków w stronę tablicy, po czym omdlała upadła na ziemie. Szkoła od razu zawiadomiła pogotowie. Karetka przyjechała szybko, zabierając dziewczynę. Na następnej przerwie Szymon nie mógł znaleźć siostry, poszedł więc do nauczyciela, który powiedział mu że Julie zabrała karetka. Chłopak po wysłuchaniu nauczyciela wybiegł ze szkoły i zadzwonił do Jana.
- Czego! – zadał kulturalnie pytanie
- Julia jest w szpitalu! – krzyknął od telefonu blondyn
- Co! Którym! – zapytał
- Ten najbliżej szkoły! – odpowiedział zdenerwowany nastolatek
- Jadę! – krzyknął  dwudziestolatek rozłączając się.

Jan czekał przed wejściem do szpitala, Szymon do niego podbiegł
         - Gdzie leży? – zapytał zdyszany blondyn
         - Neurologia – opowiedział załamany brunet
         - Chodźmy tak! Szybko! – krzyknął nastolatek, łapiąc brata za rękę i ciągnąc go po szpitalnych korytarzach. Dotarli w końcu do gabinetu gdzie leżała Julia. Zapukali i weszli do środka. Było to małe pomieszczenie gdzie przebywał lekarz. Pokój był podzielony na pół. Dwa oddzielone pomieszczenia a pomiędzy nimi była gruba warstwa szkła.
         - Co z nią? – zapytał Szymon. Lekarz zdjął okulary, położył je na stole, wstał i popatrzył na chłopaków.
         - Nowotwór, niestety. Został jej niecały tydzień życia. Wypisze ją, by mogła ostatnie dni spędzić z wami. – powiedział załamany lekarz
         - Można coś zrobić!? – zapytał Jan – zbiorę pieniądze. – dodał
         - Niestety nie da… - lekarz nie dokończył zdania ponieważ brunet złapał go za kitel.
         - Zostaw go! – krzyknął prawie płaczący blondyn.
dwudziestolatek puścił mężczyznę i przytulił się do młodszego brata, który zaczął płakać. Bracia weszli do pokoju, gdzie znajdowało się łóżko Juli. Choć z oczu lały im się łzy, do dziewczyny podeszli uśmiechając się.
         - Dlaczego płaczecie? – zapytała osłabionym głosem
         - Ponieważ nas wystraszyłaś – odpowiedział Jan
         - Ale teraz jest dobrze, wracajmy do domu. – dodał odgarniający łzy Szymon


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz