piątek, 8 sierpnia 2014

"Gapisz mi się na majtki?" Rozdział II

Rozdział II: Nowa szkoła, nowi ludzie...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam że nie ma w tygodniu opowiadań, a i z tym się spóźniam no ale mój komputer działa z prędkością ślimaka, który wspina się po smole, próbując dogonić muchę, która też się w tym babrze...
Miałem już napisany drugi rozdział na karcie pamięci i wiecie co? Zjebała się i trza było ją formatować. Straciłem wszystko, ok. 2 tysiące obrazków z anime, arty z Deviantarta, Gify i różne o tematyce FUN. Do tego muzyka, filmy a no i najważniejsze opowiadanie...

Przepraszam też że ten rozdział jest stworzony głównie z dialogów ;_;

Na szczęście jest napisane w zeszycie, ale wiedzcie że się wkurwiłem -_-
Ale teraz jest już drugi rozdział, zapraszam do czytania...

Nie oceniajcie mnie za to ;_;

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wolfram usiadł w trzeciej ławce pod ścianą. Ubrany w czarny garnitur i pomarańczową koszule prezentował się w miarę porządnie. Spokojnie czekał na przyjście wychowawcy i początek roku szkolnego, wtedy do środka wszedł chłopak, o jasnych blond włosach i wyjątkowo błękitnym wzrokiem. Od razu spostrzegł szarookiego i ruszył w jego stronie. Jakby los celowo ich przed sobą postawił.

            - Cześć, czy to miejsce jest wolne? - zapytał przyjaźnie, nie wiadomo co go akurat przyciągnęło do Wolframa. Może kolor włosów, oczy, a może to że jest najprawdopodobniej jedynym normalnie wyglądającym chłopakiem, bo reszta jest... dresowata.

            - Ta, jasne. Siadaj.
Chłopak usiadł i podał dłoń szarookiemu.
            - Jestem Kamil. Kamil Kwiatkowski.
            - Cześć, Wolfram Jurewski. - uścisnął dłoń rozmówcy.
            - Wolfram? Ciekawe imię. - na jego twarzy pojawił się nieco zakłopotany uśmiech. - Pierwszy raz w tej szkole?
            - Nie, chodziłem tu do gimnazjum z siostrą.
            - Nie gadaj! - uśmiechnął się szerzej. - Też masz siostrę?
            - No, ty też?
            - Rok młodsza, wkurwiający gimbus.
            - Też młodsza, ale moim zdaniem słodka.
            - Słodka? Nie gadaj! Jak to?
            - No, jest miła, opiekuńcza, szczera...
            - Przeciwieństwo mojej. - machnął ręką. - Może się zamienimy?
            - W twoich snach. - odpowiedział śmiechem. W jego głowię krążyła jedna myśl "czuje że się polubimy."

Po skończonym pierwszym dniu szkoły, blondyn postanowił wracać do domu skrótami. Gdy przechodził niedaleko szkoły dostrzegło dwóch typowych dresów z jego klasy, którzy stali przy jakieś blondynce.
            - No chodź mała, zabaw się z nami.
            - Nie! Zostawcie mnie! - krzyknął gdy jeden z nich złapał ją za ramię. Wolfram zastanawiał się czy to przez jej biust, który miał niemalże idealny rozmiar dla każdego faceta (czytaj były takie B/C) czy też to że była mniejsza od nich, ale tak czy siak, blondyn musiał jej pomóc.
            - No chodź! - łysy szarpnął ją w swoją stronę.
            - E! Kurwa! Ona chyba nie chce z wami iść! - wrzasnął zbliżając się do dresów.
            - Ale my chcemy! Spierdalaj stąd Wolfram!
            - Pamiętacie kto rok temu spuścił wam wpierdol?! Wam i temu całemu Hetmanowi?
            - No kurwa spróbuj teraz!
Blondyn zrobił kilka kroków do przodu, a dresy od razu ją puściły i cofnęły się o kilka kroków.
            - Dobra, spoko, jest twoja... - powiedział rudy, po czym odwrócił się z kumplem i poszli w stronę starych bloków. Wolfram od razu podbiegł do dziewczyny która z wrażenia usiadła na ziemi.
            - Hej, nic ci nie jest? - zapytał podając dłoń blondynce.
            - Nie, nic. Dzięki za pomoc. Wolfram tak? - dzięki jego pomocy wstała i otrzepała swoją czarną sukienkę.
            - To dobrze. Tak, mam na imię Wolfram.
            - Ciekawe imię. - powiedziała lekko chichocząc.
            - Nie uwierzysz, nie ty pierwsza mi to mówisz...
            - Mi się podoba.Chłopak lekko się zarumienił, ale ukrył to zasłaniając ręką twarz. 
            - A tego jeszcze nie słyszałem. - chłopak znów spojrzał na nią i się uśmiechnął, co wywołało taką samą reakcję u dziewczyny.
            - Jestem Aleksandra, ale wole żeby było Ola.
            - No spoko Olu. Mogę cię odprowadzić? Te cepy mogą jeszcze wrócić
            - W sumie, dlaczego nie.Przeszli ze sobą dość spory kawałek drogi, a blondyn zapuszczał się w rejony o których nie miał nawet pojęcia. Ale podczas spaceru wymienili się numerami telefonów, więc można powiedzieć opłacało się na dalszą metę. 
            - Ten cały... Hetman, kim on jest? - zapytała blondynka, słodko uśmiechając się do Wolframa.
            - To taki, boss gangu, który działa w tym rejonie. Znaczy jak jeszcze nie był bossem to spuściłem mu wpierdol. 
            - Tak za nic? 
            - Wraz z tamtymi próbował sprzedać narkotyki mojej siostrze. Jak tylko to zobaczyłem to, zaatakowałem bez namysłu. Chciałem ją po prostu bronić, i tak moja reputacja z samotnika spadła do poziomu psychola. - zaśmiał się z własnych słów i wspomnień.
            - Czyli wszystkich tak bronisz?
            - Jak ktoś potrzebuje pomocy, to tak. 
            - Więc jesteś mężczyzną z honorem. -Wolfram zarumienił się lekko, ale odwrócił głowę ukrywając to. - No jesteśmy... teraz choć...
            - Co? - spojrzał znowu na dziewczynę, która złapała go za ramie i pociągając lekko w dół pocałowała go w policzek.
            - Ale nie myśl że robię to z pierwszym lepszym poznanym facetem. To za pomoc. - Ola była już kompletnie czerwona, po czym odwróciła się i pobiegła do jednego z domków. 

Chłopak z anielskim uśmiechem poczekał aż dziewczyna wejdzie do domu. Kiedy tylko znikła z jego oczu, za swoimi plecami usłyszał przerażający i znajomy głos. 
            - Wolfram Jurewski...
            - Co chcesz, Kamilu Kwiatkowski?
            - Drogi słodziaku, co to za odprowadzanie mojej siostry, i całowanie się. 
            - Słodziaku? Zaraz, czekaj. Twoja siostra?
            - Tak. Moja mała siostrzyczka. Aleksandra Kwiatkowska! 
            - Nawet ładna, a raczej piękna. 
            - Wara od niej zboczeńcu! 
            - Teraz zboczeniec, a przed chwilą był słodziak. - zakpił z niego.
            - Świetnie słuchasz, jak na trupa....
            - Ja jeszcze żyje.
            - Zobaczymy... - powiedział równie upiornie jak patrzył. Wolframa przeszły ciarki, po ostatnim zdaniu. Kamil zniknął w rejonach swojego domu, a blondyn obejrzał się po okolicy. Chciał wrócić do domu... ale... cholera.... zgubił się.

W domu Kwiatkowskich Kamil wparował z ogromną siłom do pokoju siostry.
            - Ej! Co jest! - wrzasnęła zszokowana.
            - Co to za fagas?
            - Przyjaciel.
            - No raczej kurwa nie, to gość z mojej klasy.
            - No i co z tego?
            - Masz się z nim nie spotykać!
            - Bo co!?
            - Bo to zboczeniec jakich mało!Dziewczyna spojrzała na niego z pogardą.
            - Taki jak ty?
            - Co ty sugerujesz!?
            - Mówię jak jest. Nic przede mną nie ukryjesz...Chłopak cofną się o parę kroków z widocznym przerażeniem w oczach. Spojrzał na kamienną twarz siostry, która zbliżała się nieuchronnie. Ola przeszła obok Kamila i zatrzymała się tuż za nim. Nie oglądając się powiedziała.  
            - Widziałam was... 
            - Co nie zmienia faktu że, z Wolframem masz się nie spotykać!
            - Wiesz co?
            - Co?
            - Pierdol się! Ty i ten twój kochaś! I umówię się z Wolframem kiedy chce! Jest sympatyczny, troskliwy i męski! - krzyknęła po czym trzasnęła drzwiami.

Wolfram w końcu wrócił do domu. Na przywitanie dostał plaskacza od siostry, po czym wtuliła się w brata.            - Idioto! Gdzie byłeś!? - wrzasnęła Aneta.            
          - N...na spacerze.
          - Wiesz jak się martwiłam! Nie odbierałeś telefonu, miałeś być pięć godzin temu. I w ogóle jesteś idiotą.
           - Trochę mi zeszło, wiem, przepraszam. Zgubiłem się i pożąłem... - urwał w pół zdania swoją wypowiedź, myśląc o tym, jak może na to zareagować jego siostra.
            - Kogo? - zapytała oschle.
            - Taką...
            - Ją? Czyli dziewczyna? Z twojej klasy?
            - Nie, rok młodsza.
            - I co?
            - I nic... - w tym momencie zadzwonił telefon. - O wilku mowa... - Wolf odebrał telefon. - Tak, cześć... w domu... nie, nie jestem zajęty... - Aneta na te słowa odskoczyła od brata jak poparzona, kopnęła go w kostkę i uciekała z płaczem z salonu, gdzie od kilku chwilach stali wtuleni w siebie - Nie, nic mi nie jest... siostra mnie kopnęła... nie wcale nie jest wredną suką... No normalnie... Słodka... Tak słodka... Twój rocznik... Umówić się? Jasne, spoko. To do pierwszej, Pa~

Blondyn rozłączył się i zaczął szukać siostry. Wszedł do jej pokoju. Nic. Kuchnia, nic. Jego pokój, jest. Gdy chłopak ją zobaczył od razu ruszył do przodu, odpechnął ją do tyłu. Aneta pocieła nożyczkami ulubionego pluszaka Wolframa. Zielony królik, nie miał części psyka, pół lewego ucha, łapki były powyrywane a nogi na wpół rozcięte.
            - Co ty kurwa robisz!? - wrzasnął wkurzony chłopak, zbierając z podłogi ukochanego miśka. Szatynka podniosła się z podłogi, zaczęła płakać i dopiero wtedy zrozumiała co naprawdę zrobiła. Zraniła swojego brata, poprzez atak na jego ukochanego pluszaka.
             - Wolf... przepra...
             -Wyjdź... - przerwał jej.
             - Wolf ja...
             - WYPIERDALAJ STĄD! - jego głos odbił się do ścian pokoju. Przerażona dziewczyna uciekła do swojego "królestwa" (notka autora: ciekawy zamiennik "pokoju") i rzucając się na łóżko przycisnęła do siebie poduszkę i zaczęła wypłakiwać się w nią. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz