Mija
miesiąc, od kiedy Ewan został pojmany. Cały ten czas siedział w lochu, o
chlebie i wodzie. Mógł tylko spojrzeć przez małe okno z kratami, na niebo.
- I tak się cieszę że, że jej to powiedziałem. – uśmiechał się, co denerwowało strażników.
- I tak się cieszę że, że jej to powiedziałem. – uśmiechał się, co denerwowało strażników.
W końcu
nadszedł dzień egzekucji. Do lochów przyszła umięśniona postać, z założonym
czarnym kapturem, wraz z dwoma rycerzami.
- To jest twój kat. – zaśmiał się jeden.
- Liczę na udaną współpracę. – odezwała się umięśniona postać.
Ewan również się uśmiechnął
- Ja też na to liczę, ale to będzie krótka znajomość…
Strażnicy wraz z katem zaczęli się śmiać.
- Widać że i tobie humor dopisuje, nawet na scenie śmierci.
- Trzeba być optymistą. – wyszeptał.
Rycerzy zabrali Ewana i zaprowadzili go do szubienicy. Na placu powieszeń zebrało się wielu ludzi. Głównie tych którzy kiedykolwiek zostali okradzeni, krzyczących na blondyna. Ewan rozejrzał się, na jednym z balkonów stał Francis wraz z Gubernatorem, więc gdzieś powinna być Ortensia. Blondyn ostatni raz spojrzał na ludzi przed nim, dostrzegł grupę aktorów.
Uśmiechając się zamkną oczy, a za sobą usłyszał znajomy głos mówiący
- Czekajcie chce coś zrobić.
Blondyn otworzył oczy i zobaczył Edwarda, osobistego rycerza Ostensi, który nachylił się nad uchem herszta.
- Ostensia jest w tym budynku, szykuj się…
Rycerz wyją miecz i przeciął sznury na rękach i nogach skazańca, wręczając mu drugi miecz. Aktorzy zrzucili maski i wyjęli broń. Rozpoczęła się walka pomiędzy kilkunastoma złodziejami i królewskimi rycerzami.
- To jest twój kat. – zaśmiał się jeden.
- Liczę na udaną współpracę. – odezwała się umięśniona postać.
Ewan również się uśmiechnął
- Ja też na to liczę, ale to będzie krótka znajomość…
Strażnicy wraz z katem zaczęli się śmiać.
- Widać że i tobie humor dopisuje, nawet na scenie śmierci.
- Trzeba być optymistą. – wyszeptał.
Rycerzy zabrali Ewana i zaprowadzili go do szubienicy. Na placu powieszeń zebrało się wielu ludzi. Głównie tych którzy kiedykolwiek zostali okradzeni, krzyczących na blondyna. Ewan rozejrzał się, na jednym z balkonów stał Francis wraz z Gubernatorem, więc gdzieś powinna być Ortensia. Blondyn ostatni raz spojrzał na ludzi przed nim, dostrzegł grupę aktorów.
Uśmiechając się zamkną oczy, a za sobą usłyszał znajomy głos mówiący
- Czekajcie chce coś zrobić.
Blondyn otworzył oczy i zobaczył Edwarda, osobistego rycerza Ostensi, który nachylił się nad uchem herszta.
- Ostensia jest w tym budynku, szykuj się…
Rycerz wyją miecz i przeciął sznury na rękach i nogach skazańca, wręczając mu drugi miecz. Aktorzy zrzucili maski i wyjęli broń. Rozpoczęła się walka pomiędzy kilkunastoma złodziejami i królewskimi rycerzami.
Panika wśród
zebranych pomagała złodziejom. Rycerze próbując dojść do wroga ginęli, padali
na ziemię od ciosów zadawanych z za pleców. Kat swoim toporem próbował trafić
Ewana, który skakał po platformie jak tancerz na scenie. Gdy wbił swoją
katowską broń w platformę, blondyn bez większych problemów wskoczył na nią i
przebił gardło umięśnionego mężczyzny. Gdy padł na ziemie nastała cisza,
strażnicy leżeli martwi bądź ranni. Na placu zostali jedynie złodzieje, Ewan
staną przed nimi i krzyknął
- Jak już tutaj dotarliśmy to ruszajmy na Francisa!
A podlegli mu wojownicy wykrzyczeli radośnie, jednym tonem
- Na Francisa!
- Jak już tutaj dotarliśmy to ruszajmy na Francisa!
A podlegli mu wojownicy wykrzyczeli radośnie, jednym tonem
- Na Francisa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz