Rozdział I: Skrępowanie i stres
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam, mam dla was jedną informacje. Tak rodzeństwo w moim mniemaniu zawsze jest chore, ale naprawdę, w ty, opowiadaniu nie będzie romansu między rodziną z krwi i kości :3
Ale za to będzie można tu zobaczyć:
- Miłosne problemy nastolatka.
- Homosiów
- Seks, masturbacje i inne takie XD
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Para
trzymając się za ręce, wiruje wśród białego puchu, który swobodnie opada z
sufity, pod którym siedzą długowłose anioły. Tańczący mężczyzna o krótkich,
ciemnych blond włosach, czułym uśmiechem i pięknymi szaroniebieskimi oczami,
wyglądał jakby czerpał przyjemność z każdego kroku. Jego partnerka o długich,
blond włosach miała zasłoniętą całą twarz, białą, upiorną maską, wykonywała
ruchy niczym manekin. Jej delikatna i chuda ręka chwyciła delikatnie akcesorium
zakrywające twarz i odchylając ją delikatnie krzyknęła.
- Wolfram!
- Wolfram!
Przestraszony szesnastolatek spadł z
łóżka obijając sobie łokcie i tyłek. Spojrzał w kierunku drzwi, przy których
stała szatynka której włosy sięgały łopatek, o równie szarych oczach jak
chłopak. Miała na sobie za duży jak na nią podkoszulek, który sięgał jej tak by
zakryć bieliznę. Na nim znajdował się zapis „weekend time”. Ruch jej ręki
chwytającej za swoją głowę, podwinął delikatnie podkoszulek ukazując drobne
majtki, w biało-żółte poziome paski. Chłopak się zaczerwienił i odwrócił wzrok.
- Aneta, daj spać… - jęknął.
- Hej brat, czemu jesteś czerwony? – zapytała z rzadką jak dla niej czułością w głosie. Podeszła bliżej, ukazując swoją jasną cerę w świetle słońca. Przez głowę Wolframa przeszła myśl. Myśl która nigdy nie powinna się pojawić.
A gdybyśmy nie byli rodzeństwem… - jego twarz zrobiła się bardziej czerwona, a ona podeszła jeszcze bliżej.
- Nic… nic mi nie jest! – warknął, ale dziewczyna zbliżyła swoją twarz do jego i przyłożyła czoło do jego czoła. Często to robili jak ktoś był chory, albo mieli podejrzenie że ktoś mógłby nim być. Wzrok chłopaka zsunął się niżej. Przez otwór na głowę widać było biust dziewczyny. Nie nosiła stanika, bo jej piersi były za małe, przez co chłopak mógł dokładnie się im przyjrzeć. Ona nie zauważyła gdzie podział się wzrok jej brata. Stykając się czołami, sprawdziła czy nie ma gorączki. Wolfram w końcu ocknął się z transu, jakie dawały mu widoczne sutki dziewczyny.
- Widzisz nic mi nie jest… - powiedział z czułym uśmiechem. Aneta odsunęła się, ale ciągle siedziała naprzeciwko niego. Kiedy Wolfram odchylił głowę, by oprzeć ją na łóżku, dziewczyna zobaczyła poranną erekcje chłopaka. Blondyn w te ciepłe dni spał tylko w bokserkach, więc mogła dokładnie obejrzeć jego klatkę piersiową, uda no i… bieliznę. Jej twarz przybrała lekko rumiane kolory.
- Przyznaj się, gapiłeś mi się na majtki.
- Co?! – zaczerwienił się całkowicie. – Chyba śnisz! Dobra idę do… - chłopak nie dokończył, ponieważ gdy wstawał, mały z pozoru nieszkodliwy gwóźdź, rozerwał mu bokserki. Jego męskość wylądowała tuż przed oczami szatynki. Dziewczyna z lekkich rumieńców przeszła na pole buraków, a on przybrał ten sam kolor. Pisnął, po czym wybiegł z pokoju krzycząc.
- Przepraszam! Muszę zająć toaletę!
- Aneta, daj spać… - jęknął.
- Hej brat, czemu jesteś czerwony? – zapytała z rzadką jak dla niej czułością w głosie. Podeszła bliżej, ukazując swoją jasną cerę w świetle słońca. Przez głowę Wolframa przeszła myśl. Myśl która nigdy nie powinna się pojawić.
A gdybyśmy nie byli rodzeństwem… - jego twarz zrobiła się bardziej czerwona, a ona podeszła jeszcze bliżej.
- Nic… nic mi nie jest! – warknął, ale dziewczyna zbliżyła swoją twarz do jego i przyłożyła czoło do jego czoła. Często to robili jak ktoś był chory, albo mieli podejrzenie że ktoś mógłby nim być. Wzrok chłopaka zsunął się niżej. Przez otwór na głowę widać było biust dziewczyny. Nie nosiła stanika, bo jej piersi były za małe, przez co chłopak mógł dokładnie się im przyjrzeć. Ona nie zauważyła gdzie podział się wzrok jej brata. Stykając się czołami, sprawdziła czy nie ma gorączki. Wolfram w końcu ocknął się z transu, jakie dawały mu widoczne sutki dziewczyny.
- Widzisz nic mi nie jest… - powiedział z czułym uśmiechem. Aneta odsunęła się, ale ciągle siedziała naprzeciwko niego. Kiedy Wolfram odchylił głowę, by oprzeć ją na łóżku, dziewczyna zobaczyła poranną erekcje chłopaka. Blondyn w te ciepłe dni spał tylko w bokserkach, więc mogła dokładnie obejrzeć jego klatkę piersiową, uda no i… bieliznę. Jej twarz przybrała lekko rumiane kolory.
- Przyznaj się, gapiłeś mi się na majtki.
- Co?! – zaczerwienił się całkowicie. – Chyba śnisz! Dobra idę do… - chłopak nie dokończył, ponieważ gdy wstawał, mały z pozoru nieszkodliwy gwóźdź, rozerwał mu bokserki. Jego męskość wylądowała tuż przed oczami szatynki. Dziewczyna z lekkich rumieńców przeszła na pole buraków, a on przybrał ten sam kolor. Pisnął, po czym wybiegł z pokoju krzycząc.
- Przepraszam! Muszę zająć toaletę!
Aneta dopiero po minucie mogła
logicznie myśleć, ale jej ślinianki zaczęły działać intensywniej, piersi
dookoła sutków palić, a jej majtki zaczęły domagać się dotyku. Dziewczyna
podeszła pod stertę brudów brata, z którego zabrała wczorajszy przepocony
podkoszulek. Oprała się plecami o łóżko. Zdjęła lekko swoją bieliznę. Polizała
palce jednej ręki, a drugą przyłożyła do twarzy, tak by czuć zapach ciała jej
brata. W końcu zaczęła, drażniła łechtaczkę bardzo szybko i mocno. Odrzuciła
podkoszulek i chwyciła jego zniszczone bokserki. Miała wyjątkowe szczęście. Na materiale znajdowała
się świeża sperma swojego o rok starszego brata. Powąchała ten jakże słodki
zapach, po czym zwinęła je w rulon i zaczęła wsadzać sobie je, masturbując się
energiczniej. Czuła że dochodzi więc przyśpieszyła. W końcu, skończyła. Jej
płyny pochlapały nie tylko bokserki, ale też podkoszulek i ulubionego pluszaka
blondyna. Rozwinęła bieliznę brata i spoglądając na nie przyłożyła je sobie do
twarzy i zlizała spermę. Po chwili wyszeptała tylko.
- Słodkie.
Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego co zrobiła. Masturbowała się myśląc o bratu, jego zapachu, twarzy i… penisie.
- Czemu jesteśmy rodzeństwem…- wyszeptała z lekkimi łzami w oczach.
- Słodkie.
Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego co zrobiła. Masturbowała się myśląc o bratu, jego zapachu, twarzy i… penisie.
- Czemu jesteśmy rodzeństwem…- wyszeptała z lekkimi łzami w oczach.
Ich rodzice wyjechali na tydzień,
więc śniadanie zjedli w niezręcznej ciszy. Ale gdy tylko skończyli, szatynka
zaczęła rozmowę.
- Jutro początek roku szkolnego…
- No…
- Zestresowany?
- No…
- Może to rozwiniesz, a nie odpowiadasz mi tu monosylabami.
- No. – uśmiechnął się niczym łobuziak.
- Ach ty głupi… - szturchnęła go w ramie. Chłopak posmutniał i zatopił usta w herbacie. Dopiero po chwili zdołał z siebie wydusić przytłumione,
- Przepraszam…
- Za co?
- Za rano…
- Aj daj spokój, nie twoja wina, jesteś w takim wieku że rano to normalka. A za resztę obwiniajmy łóżko. – uśmiechnęła się, choć w myślach powtarzała „a kogo to obchodzi, rozbierz się jeszcze raz!”, ale przecież nie mogła mu tego powiedzieć. Są przecież rodzeństwem.
- No ale…
- Teraz krępujesz się przede mną?
- T…tak trochę…
- Ech… - westchnęła po czym złapała Wolframa za rękę i poprowadziła do jego pokoju. Jeszcze się nie ubrała, w przeciwieństwie do brata, więc wciąż była w swoim podkoszulku i bieliźnie. W środku pchnęła chłopaka na łóżko i stanęła przed nim.
- Aneta! Co ty…
- Ciii~ - przerwała mu, kładąc palec wskazujący na swoje usta. „teraz albo nigdy” powiedziała w myślach i szybkim ruchem podniosła podkoszulek i chwyciła go zębami. Blondyn wbił wzrok w delikatnie wyrzeźbioną talie dziewczyny. Jej piersi pięknie komponowały się z jej brzuchem. Szatynka chwyciła za sznurek od bielizny, który łączył materiał zasłaniający przedni i tylni materiał, po czym rozwiązała biało-żółte majtki, które opadły bezwładnie na ziemie. Wolfram po raz pierwszy w życiu zobaczył prawdziwą kobiecość. Jego wzrok wbił się w drobną pochwę szatynki, którą nie widział jeszcze żaden mężczyzna, z kilkoma włosami dookoła. Ale w takim stanie została tylko na chwile, bo puściła podkoszulek.
- Teraz się nie krępuj z tego powodu, dobrze braciszku~.
- Em… ah… eee… - tylko tyle zdołał z siebie wydusić, w tym czasie Aneta opuściła pokój. Oparła się o ścianę na korytarzu, położyła ręce na sercu i z miną zawstydzonego dziecka wyszeptała.
- Zrobiłam to…
- Jutro początek roku szkolnego…
- No…
- Zestresowany?
- No…
- Może to rozwiniesz, a nie odpowiadasz mi tu monosylabami.
- No. – uśmiechnął się niczym łobuziak.
- Ach ty głupi… - szturchnęła go w ramie. Chłopak posmutniał i zatopił usta w herbacie. Dopiero po chwili zdołał z siebie wydusić przytłumione,
- Przepraszam…
- Za co?
- Za rano…
- Aj daj spokój, nie twoja wina, jesteś w takim wieku że rano to normalka. A za resztę obwiniajmy łóżko. – uśmiechnęła się, choć w myślach powtarzała „a kogo to obchodzi, rozbierz się jeszcze raz!”, ale przecież nie mogła mu tego powiedzieć. Są przecież rodzeństwem.
- No ale…
- Teraz krępujesz się przede mną?
- T…tak trochę…
- Ech… - westchnęła po czym złapała Wolframa za rękę i poprowadziła do jego pokoju. Jeszcze się nie ubrała, w przeciwieństwie do brata, więc wciąż była w swoim podkoszulku i bieliźnie. W środku pchnęła chłopaka na łóżko i stanęła przed nim.
- Aneta! Co ty…
- Ciii~ - przerwała mu, kładąc palec wskazujący na swoje usta. „teraz albo nigdy” powiedziała w myślach i szybkim ruchem podniosła podkoszulek i chwyciła go zębami. Blondyn wbił wzrok w delikatnie wyrzeźbioną talie dziewczyny. Jej piersi pięknie komponowały się z jej brzuchem. Szatynka chwyciła za sznurek od bielizny, który łączył materiał zasłaniający przedni i tylni materiał, po czym rozwiązała biało-żółte majtki, które opadły bezwładnie na ziemie. Wolfram po raz pierwszy w życiu zobaczył prawdziwą kobiecość. Jego wzrok wbił się w drobną pochwę szatynki, którą nie widział jeszcze żaden mężczyzna, z kilkoma włosami dookoła. Ale w takim stanie została tylko na chwile, bo puściła podkoszulek.
- Teraz się nie krępuj z tego powodu, dobrze braciszku~.
- Em… ah… eee… - tylko tyle zdołał z siebie wydusić, w tym czasie Aneta opuściła pokój. Oparła się o ścianę na korytarzu, położyła ręce na sercu i z miną zawstydzonego dziecka wyszeptała.
- Zrobiłam to…
Południe minęło w otoczeniu
niezręcznej ciszy i krępacji. Rodzeństwo nie zamieniło ani jednego słowa od
porannych wydarzeń. W końcu nastał wieczór, Wolfram stwierdził że lepiej będzie
jak wcześniej pójdzie spać. Wziął szybki prysznic, i poszedł się położyć. Ale
przez ten cały czas myślał tylko i wyłącznie o Anecie. Jednocześnie chciał być
z nią, ale też nie chciał być, ze względów społecznych. Ale musiał przyznać,
jej ciało z dnia na dzień pociągało go coraz mocniej, zwłaszcza teraz, gdy
widział wszystko o czym mógłby tylko kiedyś marzyć. Nagle z nostalgii wyrwał go
dźwięk otwieranych drzwi. Do środka weszła Aneta, ruszyła do przodu i usiadła
przy łóżku brata.
- Śpisz? – zapytała cicho.
- Nie, nie śpię…
- Jesteś na mnie zły?
- Niby czemu?
- Bo myślałam że jak się rozbiorę przed tobą, sprawi to że nie będziesz się krępował z tego powodu że widziałam…
- Nie kończ… - przerwał jej, podnosząc się na łokciach. – nie mogę być zły o coś takiego… - podniecony tak, dodał w myślach. – po prostu nie wiedziałem jak się przy tobie zachowywać…
- Aj głupi ty~.
- Co?
- Normalnie się zachowuj i popatrz, teraz jak będę się myć możesz bez skrępowania wejść do łazienki. – uśmiechnęła się głupkowato w stronę brata, który strzelił ją palcami w czoło.
- Niedoczekanie twoje.
- Hej… - zaczęła cicho, po chwili śmiechu.
- Co znowu.
- Mam stres przed jutrzejszym dniem…
- To chodź… - westchnął podnosząc kołdrę i przesuwając się do ściany.
- Co? – naprawdę ta reakcja zdziwiła dziewczynę.
- No zawsze cię to uspokajało. Pamiętasz?
- Ale co?
- Trzy lata temu…
- Śpisz? – zapytała cicho.
- Nie, nie śpię…
- Jesteś na mnie zły?
- Niby czemu?
- Bo myślałam że jak się rozbiorę przed tobą, sprawi to że nie będziesz się krępował z tego powodu że widziałam…
- Nie kończ… - przerwał jej, podnosząc się na łokciach. – nie mogę być zły o coś takiego… - podniecony tak, dodał w myślach. – po prostu nie wiedziałem jak się przy tobie zachowywać…
- Aj głupi ty~.
- Co?
- Normalnie się zachowuj i popatrz, teraz jak będę się myć możesz bez skrępowania wejść do łazienki. – uśmiechnęła się głupkowato w stronę brata, który strzelił ją palcami w czoło.
- Niedoczekanie twoje.
- Hej… - zaczęła cicho, po chwili śmiechu.
- Co znowu.
- Mam stres przed jutrzejszym dniem…
- To chodź… - westchnął podnosząc kołdrę i przesuwając się do ściany.
- Co? – naprawdę ta reakcja zdziwiła dziewczynę.
- No zawsze cię to uspokajało. Pamiętasz?
- Ale co?
- Trzy lata temu…
- Dlaczego nie mogę oglądać z wami horroru! – wrzasnęła szatynka
do blondynki, której włosy były spięte w gruby warkocz.
- Bo masz jedenaście lat, a ten film jest od osiemnastu.
- No ale mamo… - jęczała dziewczynka.
- Bez dyskusji.
- Ale…
- Nie i koniec! Idź spać! – przerwała krzykiem wskazując na drzwi jej pokoju. Aneta pobiegła tam z płaczem, rzuciła się na łóżko. Zalana łzami mówiła sama do siebie.
- Głupi rodzice! I tak obejrzę ten film!
Na zegarze pojawiła się godzina dwudziesta druga. Dziewczynka zakradła się pod sofę i cierpliwie czekała aż pojawią się jej rodzice. Aneta z tamtego miejsca miała najlepszy widok na telewizor. W końcu zaczął się film. To było najgorsze półtora godziny w życiu Anety. To zapewne przez tą sytuacje przerwała oglądanie horrorów, co tak uwielbiała. Nawet gdy jej rodzice poszli, dziewczynka nie była w stanie wyjść spod sofy. Jej serce zabiło szybciej kiedy usłyszała skrzypnięcie paneli podłogowych, co oznaczało że ktoś chodzi po domu. Pisnęła cicho ze strachu, zakryła od razu usta. Kroki ustały, a oczy dziewczyny zaczęły łzawić. Ten ktoś ewidentnie to usłyszał, bo po chwili zaczął się zbliżać do Anety. Nagle zobaczyła wiązkę światła które oślepiło ją na chwile.
- Ach, to tylko ty… - powiedział znajomy dla szatynki głos.
- Wolfram?
- Ta, wychodź.
Aneta wręcz wyskoczyła, rzucając się z łzami na szyje, jej o rok starszego brata.
- Hej! Co się stało?
- Oglądałam ten horror…
- Boże… chodź. – powiedział stanowczo łapiąc ją za rękę i prowadząc do pokoju. Położył ją, przykrył i ruszył do swojego łóżka w pomieszczeniu obok. Zdążył tylko się położyć, kiedy w drzwiach stanęła Aneta.
- Idź spać!
- B…boje się…
- Trzeba było nie oglądać.
- No… ale… - jej twarz dosłownie zalewała się łzami.
- Dobra, chodź… - przesunął się pod ścianę, a dziewczyna położyła się obok, jednocześnie wtulając się w blondyna.
- Lepiej?
- Tak, dziękuje braciszku. <3
- Bo masz jedenaście lat, a ten film jest od osiemnastu.
- No ale mamo… - jęczała dziewczynka.
- Bez dyskusji.
- Ale…
- Nie i koniec! Idź spać! – przerwała krzykiem wskazując na drzwi jej pokoju. Aneta pobiegła tam z płaczem, rzuciła się na łóżko. Zalana łzami mówiła sama do siebie.
- Głupi rodzice! I tak obejrzę ten film!
Na zegarze pojawiła się godzina dwudziesta druga. Dziewczynka zakradła się pod sofę i cierpliwie czekała aż pojawią się jej rodzice. Aneta z tamtego miejsca miała najlepszy widok na telewizor. W końcu zaczął się film. To było najgorsze półtora godziny w życiu Anety. To zapewne przez tą sytuacje przerwała oglądanie horrorów, co tak uwielbiała. Nawet gdy jej rodzice poszli, dziewczynka nie była w stanie wyjść spod sofy. Jej serce zabiło szybciej kiedy usłyszała skrzypnięcie paneli podłogowych, co oznaczało że ktoś chodzi po domu. Pisnęła cicho ze strachu, zakryła od razu usta. Kroki ustały, a oczy dziewczyny zaczęły łzawić. Ten ktoś ewidentnie to usłyszał, bo po chwili zaczął się zbliżać do Anety. Nagle zobaczyła wiązkę światła które oślepiło ją na chwile.
- Ach, to tylko ty… - powiedział znajomy dla szatynki głos.
- Wolfram?
- Ta, wychodź.
Aneta wręcz wyskoczyła, rzucając się z łzami na szyje, jej o rok starszego brata.
- Hej! Co się stało?
- Oglądałam ten horror…
- Boże… chodź. – powiedział stanowczo łapiąc ją za rękę i prowadząc do pokoju. Położył ją, przykrył i ruszył do swojego łóżka w pomieszczeniu obok. Zdążył tylko się położyć, kiedy w drzwiach stanęła Aneta.
- Idź spać!
- B…boje się…
- Trzeba było nie oglądać.
- No… ale… - jej twarz dosłownie zalewała się łzami.
- Dobra, chodź… - przesunął się pod ścianę, a dziewczyna położyła się obok, jednocześnie wtulając się w blondyna.
- Lepiej?
- Tak, dziękuje braciszku. <3
- Aaa… pamiętam. – powiedziała wtulając
się w brata. – Naprawdę się bałam.
- No, inaczej byś się nie posikała w nocy.
- Nie przypominaj, dobra?
- Obsikałaś mnie, siebie, łóżko i mojego pluszaka.
- Jesteś obleśny. – dźgnęła go palcem w brzuch.
- Oj, droczę się tylko. Ale co, lepiej?
- Lepiej, dziękuje…
I tak razem, wtuleni w siebie, zasnęli.
- No, inaczej byś się nie posikała w nocy.
- Nie przypominaj, dobra?
- Obsikałaś mnie, siebie, łóżko i mojego pluszaka.
- Jesteś obleśny. – dźgnęła go palcem w brzuch.
- Oj, droczę się tylko. Ale co, lepiej?
- Lepiej, dziękuje…
I tak razem, wtuleni w siebie, zasnęli.
Nastał kolejny dzień, rodzeństwo po
przespanej nocy nie krępowało się wczorajszymi wydarzeniami. Aneta zajęła
toaletę, a chłopak musiał pilnie z niej skorzystać bo musiał już wychodzić.
Dobijał się do drzwi, ale szatynka brała prysznic. Wolfram nie mógł czekać.
Wszedł do środka.
- Wolfram?
- Tak?
- Podglądasz mnie? <3
- Co?! Nie! – zarumienił się, ale na szczęście Aneta tego nie widziała. – Muszę umyć zęby…
- Śmiało~
Wolfram stanął przy lustrze, zaczął zajmować się sobą. Wtedy spod prysznica wyszła szatynka. Dzięki odbiciu lustra mógł jej się całkowicie przyjrzeć. Dziewczyna zakryła się ręcznikiem i podeszła obok brata.
- Ogoliłaś się. – uśmiechnął się do niej. W tym momencie Aneta zalała się czerwienią na twarzy.
- Głupek!
- O nogach mówiłem, dobra idę.
- Powodzenia, głupku.
- Wolfram?
- Tak?
- Podglądasz mnie? <3
- Co?! Nie! – zarumienił się, ale na szczęście Aneta tego nie widziała. – Muszę umyć zęby…
- Śmiało~
Wolfram stanął przy lustrze, zaczął zajmować się sobą. Wtedy spod prysznica wyszła szatynka. Dzięki odbiciu lustra mógł jej się całkowicie przyjrzeć. Dziewczyna zakryła się ręcznikiem i podeszła obok brata.
- Ogoliłaś się. – uśmiechnął się do niej. W tym momencie Aneta zalała się czerwienią na twarzy.
- Głupek!
- O nogach mówiłem, dobra idę.
- Powodzenia, głupku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz