poniedziałek, 30 czerwca 2014

"Wojna Rodzin" Rozdział VII.

Rozdział VII
„Takie są szczury”
         Od osadzenia Nazira w więzieniu minęło już trzy miesiące. Ocarian cały czas męczył się z tym, że pomógł go aresztować i pomógł w skazaniu go na śmierć. Tłumaczył się przed samym sobą, że to przez alkohol…
Ale wciąż męczyło go poczucie winy. Nastał cieplejszy marcowy dzień, blondyn siedział na tarasie swojego dworu, czekając na przyjazd Arii. Razem postanowili że zamieszkają razem. Do Ocariana przyszedł jeden z jego posłańców.
         - Panie, mam wieści ze wschodu. – powiedział stojąc na baczność.
         - Co się stało?
         - Dawni rycerze wilka mobilizują się, na sztandarach mają węża i podpis „Nazir Królem”
Ocarian złapał się za głowe, a z jego oka poleciała łza.
         - Panie?
         - Odejdź – krzyknął, po czym wybiegł z tarasu. Blondyn wziął łyk herbaty.
         Z lasu podbiegł do niego wojownik węża.
         - Witam… - powiedział Szczur. – Aranie, co cię tu sprowadza?
         - Rewolucja, rycerze wilka chcą uwolnić tego, co ich uwolnił…
         - Ilu ich jest?
         - Pięciuset wojów, w tym stu gwardzistów i tylu samo chłopów z pól.
Ocarian zaczął się śmiać, co zniechęciło Arana do dalszej rozmowy.
         - Moje wojsko liczy trzystu piechurów, wojsko węża to kolejne sześćset, a gryf i król to razem osiemset zbrojnych
         - A Nazir jest moim panem i przyjacielem! Zastanów się, co to słowo znaczy!
         - Co masz na myśli!
         - Zdradziłeś go!
         - Nieprawda!
         - Skazałeś na śmierć!
         - Zamilcz! – z jego oczu poleciały łzy. – proszę… zamilcz…
Aron spojrzał na niego z pogardą, po czym odszedł do lasu. Ocarian wytarł łzy jest głową rodu, nie powinien płakać.
         Godzinne później w dworze zabiły dzwony. Zdziwiony blondyn podbiegł do wejścia, gdzie zobaczył orszak jego narzeczonej. Piękna biała kareta, trupa bardów prowadzona przez Gothara i kilkunastu rycerzy. Ocarian podbiegł pod wóz i otwierając drzwi podał rękę Arii. Dama wyszła w pięknej białej sukni, ulubionej względem blondyna. Uśmiechnęła się delikatnie do chłopaka, a on to odwzajemnił.
         - Aria, ukochana ma, witaj! – powiedział.
         - Witaj, mam dla ciebie dobre nowiny, ale wejdźmy do środka.
         - Skoro to takie wieści. Wejdźmy więc.
Ocarian jako gospodarz, podał rękę dziewczynie i wraz z nią wszedł do swojej rezydencji. Usiedli na balkonie przy jadalni. Albinoska bardzo chętnie obdarzyła uśmiechem swojego ukochanego, który odpowiedział tym samym.
         - No to powiedz, co to za nowiny.
         - Może za chwile. Mam na razie pytanie.
         - Słucham. – powiedział podnosząc do ust kieliszek z wodą.
         - Jak się czujesz bez Nazira?
Chłopak zachłystną się napojem. Od razu jeden ze służących przybiegł i poklepał go po plecach. Gdy blondyn odzyskał oddech i podziękował mężczyźnie który mu pomógł, po czym go wyprosił.
         - Więc… czuje się… gorzej… - wyjąkał.
         - To dlaczego pozwoliłeś go aresztować?
         - A miałem inny wybór! – uniósł się. – Jak bym tego nie zrobił wybuchła by wojna! A tak właściwie… to już wybucha – zaśmiał się. – próbując to zatrzymać, jeszcze bardziej przyśpieszyłem!
         - Uspokój się… - pogładziła go po dłoni. – Jak to wybucha wojna?
         - Dwa tysiące żołnierzy chce odbić Nazira.
         - Ale skąd!
         - Byli żołnierze wilka. To jest bez sensu.
Kobieta delikatnie zbliżyła się do Ocariana.
         - To mogę ci powiedzieć dobrą nowinę… - chłopak wbił swój wzrok w jej piękną, bladą cerę. – Jestem w ciąży…
         - Jak to! – znów się uniósł.
         - Uspokój się. To twoje dziecko.
         - J…jak to?
         - Ta noc… przed atakiem Nazira na Wilki…
         - Byłem pijany.
         - I właśnie wtedy my…
Blondyn spojrzał na niebo. Jego twarz nie ulegała zmianie przez jakiekolwiek uczucia. Nagle wstał ucieszony i zaczął szaleć z radości. Bił nogami o drewnianą podłogę, uśmiechał się i krzyczał ze szczęścia.
         - Będę ojcem! – powtarzał.
Aria uśmiechnęła się na ten widok. Ale tego co stało się za chwile nigdy by się nie spodziewała. Ocarian podszedł przed nią i uklęknął. Jego ręka sięgnęła dłoni albinoski, a jego usta pocałowały je.
         - Aria, pani moja. Będziesz moją żoną?
W jej oczach pojawiły się łzy. Nie mogła się tego spodziewać. Natychmiast pochwyciła jego dłoń i przytuliła ją do piersi.
         - Oczywiście! – krzyknęła. – Tak!

         Na taras wpadło uzbrojonych trzech mężczyzn. Byli to gwardziści Ocariana, zaczęli wymachiwać swymi mieczami. Szczur z niedowierzaniem patrzył na nich.
         - Panie!
         - Tak?
         - Słyszeliśmy dzikie krzyki! Co się stało?
         - Nie, nic… tylko się tu oświadczam.
Rycerzowi wypadł miecz z rąk.
         - Pan i Pani?
         - Nie, ja i ten stół… - zaśmiał się blondyn. -  Oczywiście że z Arią!
         - Hura! – ucieszyli się.
         - Niech ktoś pojedzie do króla i dostarczy dobre wieści! – dodała albinoska.
         - Świetny pomysł! – skomentował Ocarian i przyłożył głowę do jej brzucha. – Powiedzcie mu też że będę ojcem!
Gwardziści zamarli, teraz to oni patrzyli z niedowierzaniem na swego pana. Po czym wybiegli do dworu i zaczęli krzyczeć.
         - Pan się żeni! Pan będzie ojcem!
Albinoska spojrzała lekko zdziwiona na swego narzeczonego, on odpowiedział jej uśmiechem i tymi słowami.
         - Takie są szczury, nie musisz rozumieć. Zaakceptuj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz