Rozdział VI
„Plan Gabriela: Maks i Mati?”
„Plan Gabriela: Maks i Mati?”
Hejo, ogólnie to nie moje klimaty... ale ze względu na... CLD, SLB, i paru innych "prywatnych" czytelników to piszę. Naprawdę jestem hetero, a pisanie czegoś takiego mi się... przejadło.
Ogłoszenie parafialne: Rozdziały będą się pojawiać tylko wtedy, kiedy będę miał pomysł. A pomysł mogę dostać od was bądź innych ludzi :3
Zapraszam do komentowania i dawania +1
Specjalne podziękowania dla Majora, za pomoc przy pisaniu.
Lekki pisarz All~
Gabriel
wszedł do kuchni, z nieziemskim uśmiechem. Rozłożył się na fotelu przed
orzechowłosymi mężczyznami. Zmierzył ich załamane twarze i posłał
przepraszający uśmiech. Ale tylko do Krzysztofa.
- Wybacz, on naprawdę nie wie czym się zajmuje.
- Nie no… - odpowiedział. – jest spoko…
- A ty… - wrogo popatrzył na Matiego, który wzdrygnął się z nerwów.
- J…ja?
- Co ja mam z tobą zrobić, co? – zapytał drapiąc się po swojej gładkiej skórze, na twarzy. Zmierzwił swoje blond włosy, i popatrzył na sufit. Najprawdopodobniej zawsze tak robił gdy o czymś myślał. – Nie mogę cię zabić, bo raz uratowałeś Maksa… dobrze się nim zająłeś i do tego on… - skrzywił się lekko. – cię kocha…
- Ale panie Gabrielu…
- Mów mi tato. – jego głos był stanowczy, uśmiechnął się, ale było coś w tym geście… szatańskiego. Czy to naprawdę ojciec tej… życiowej ciamajdy Maksa?
- T…tato?
- Więc, co chcesz mi powiedzieć? – blondyn wyjął pistolet i położył go na stole. Uśmiechnął się jeszcze raz i rozłożył.
- C…co teraz będzie? – odpowiedział sprawnie. Jąkając się tylko na początku. Cały czas posyłał nerwowe uśmiechy. – D…dobra… ja nie kocham Maksa jak… kochanka…
- Co to ma znaczyć…? – zapytał zdenerwowany Gabriel.
- Ty go kochasz!? – zdziwił się Krzysztof.
- Jest… dla mnie jak taki… młodszy brat…
- Ech… z wami to normalnie… - Gabriel ścisnął swoje czoło. Lekko masując je rozmyślał. – Będziesz się zachowywał jak starszy brat? Jasne? Będziecie spędzać prawie cały czas razem? Jasne!?
Orzechowłosych zatkało. Spojrzeli na siebie, a potem na Gabriela.
- Jak to cały? – zapytał, a raczej zająknął Mateusz.
- Wpadłem na genialny pomysł! – zaśmiał się. – Razem pójdziecie do specjalnej, elitarnej szkoły!
- Elitarnej? Co? Co? Szkoły? Razem? Co? – zadawał bezsensowne pytania. – Ale jak to?
- Normalnie, masz udawać jego kochanka. Możesz też się w nim rozkochać, nie widzę przeszkód. Ale jeśli mój syneczek będzie przez ciebie smutny. Zabije cię… Jasne?
- J…jak słońce! – odpowiedział zmieszany po chwili. – J… ja przepraszam… pójdę… do… toalety… - dosłownie uciekł z pokoju. Zdenerwowany i blady Krzysztof siedział i wgapiał się w Gabriela. Który w końcu westchnął przegranie.
- Mi też się to nie podoba… nie chce by Maksio cierpiał…
- Rozumiem cię… ale nic się nie stanie Mateuszowi?
- Miejmy nadzieje… jeżeli zrani mojego Maksia to go zabije…
- A mógłbyś i mi pomóc?
Gabriel zdziwił się ale uważnie słuchał Krzysztofa jak ten opowiada o swoim problemie z pracą.
- Wybacz, on naprawdę nie wie czym się zajmuje.
- Nie no… - odpowiedział. – jest spoko…
- A ty… - wrogo popatrzył na Matiego, który wzdrygnął się z nerwów.
- J…ja?
- Co ja mam z tobą zrobić, co? – zapytał drapiąc się po swojej gładkiej skórze, na twarzy. Zmierzwił swoje blond włosy, i popatrzył na sufit. Najprawdopodobniej zawsze tak robił gdy o czymś myślał. – Nie mogę cię zabić, bo raz uratowałeś Maksa… dobrze się nim zająłeś i do tego on… - skrzywił się lekko. – cię kocha…
- Ale panie Gabrielu…
- Mów mi tato. – jego głos był stanowczy, uśmiechnął się, ale było coś w tym geście… szatańskiego. Czy to naprawdę ojciec tej… życiowej ciamajdy Maksa?
- T…tato?
- Więc, co chcesz mi powiedzieć? – blondyn wyjął pistolet i położył go na stole. Uśmiechnął się jeszcze raz i rozłożył.
- C…co teraz będzie? – odpowiedział sprawnie. Jąkając się tylko na początku. Cały czas posyłał nerwowe uśmiechy. – D…dobra… ja nie kocham Maksa jak… kochanka…
- Co to ma znaczyć…? – zapytał zdenerwowany Gabriel.
- Ty go kochasz!? – zdziwił się Krzysztof.
- Jest… dla mnie jak taki… młodszy brat…
- Ech… z wami to normalnie… - Gabriel ścisnął swoje czoło. Lekko masując je rozmyślał. – Będziesz się zachowywał jak starszy brat? Jasne? Będziecie spędzać prawie cały czas razem? Jasne!?
Orzechowłosych zatkało. Spojrzeli na siebie, a potem na Gabriela.
- Jak to cały? – zapytał, a raczej zająknął Mateusz.
- Wpadłem na genialny pomysł! – zaśmiał się. – Razem pójdziecie do specjalnej, elitarnej szkoły!
- Elitarnej? Co? Co? Szkoły? Razem? Co? – zadawał bezsensowne pytania. – Ale jak to?
- Normalnie, masz udawać jego kochanka. Możesz też się w nim rozkochać, nie widzę przeszkód. Ale jeśli mój syneczek będzie przez ciebie smutny. Zabije cię… Jasne?
- J…jak słońce! – odpowiedział zmieszany po chwili. – J… ja przepraszam… pójdę… do… toalety… - dosłownie uciekł z pokoju. Zdenerwowany i blady Krzysztof siedział i wgapiał się w Gabriela. Który w końcu westchnął przegranie.
- Mi też się to nie podoba… nie chce by Maksio cierpiał…
- Rozumiem cię… ale nic się nie stanie Mateuszowi?
- Miejmy nadzieje… jeżeli zrani mojego Maksia to go zabije…
- A mógłbyś i mi pomóc?
Gabriel zdziwił się ale uważnie słuchał Krzysztofa jak ten opowiada o swoim problemie z pracą.
Mateusz
kiwał się po korytarzu. Obijał się o ścianie i próbował złapać oddech, który
uciekł mu już dawno. Chciał żeby obudził się z tego snu. A raczej koszmaru!
Nawet jeśli by chciał udawać, to było by nie fair wobec Maksa. No może był…
jedynym chłopcem z którym chciał gadać. Nie spodziewał się że dopuści do siebie…
innego chłopaka. Ale to i tak nie zmienia faktu że są tej samej płci, a blondyn
jest dla niego jak młodszy brat. Po prostu wpadł do łazienki, nie zważając czy
jest zajęta, czy też nie. Oczywiście Bóg mu dziś nie pomaga, bo pierwszym
widokiem był całkiem nagi Maks. Właśnie się przebierał. Nie zrobiło by to
takiego wrażenia na Mateuszu, gdyby nie to że blondyn, chwile wcześniej wyznał
mu miłość. Oszołomiony orzechowłosy padł bez tchu na ziemie. Blondyn pisnął
przestraszony i podbiegł do leżącego chłopaka. Spanikowany myślał co zrobić.
Oddech, pomóc w oddechu. Ściągnął jego spodnie, wraz z bielizną. Przez chwile
zapatrzył się na członka ukochanego, ale wrócił do jego twarzy.
- Co zrobić… co zrobić? Wiem! Usta usta!
Zbliżył głowę do jego, i zaczął reanimacje. Można powiedzieć, że był to ich… pierwszy pocałunek. Podczas tego zdarzenia, Mateusz się obudził i gwałtownie wstając, uderza swoim czołem o czoło Maksa. Po chwili otrząsnął się. Zobaczył że blondyn leży na ziemi trzymając się za głowę, płacząc. Uderzenie musiało go zaboleć. Maks wstał, odgarnął mu włosy z czoła, i cmoknął ślad po uderzeniu. Spojrzał głęboko w oczy chłopca. Zbliżył swoją głowę. Ich usta połączyły się w pocałunku. Aż w końcu oderwali się od siebie. Mateusz spojrzał na Maksa i jedyne co wypowiedział to:
- Kim ty jesteś...?
- Co zrobić… co zrobić? Wiem! Usta usta!
Zbliżył głowę do jego, i zaczął reanimacje. Można powiedzieć, że był to ich… pierwszy pocałunek. Podczas tego zdarzenia, Mateusz się obudził i gwałtownie wstając, uderza swoim czołem o czoło Maksa. Po chwili otrząsnął się. Zobaczył że blondyn leży na ziemi trzymając się za głowę, płacząc. Uderzenie musiało go zaboleć. Maks wstał, odgarnął mu włosy z czoła, i cmoknął ślad po uderzeniu. Spojrzał głęboko w oczy chłopca. Zbliżył swoją głowę. Ich usta połączyły się w pocałunku. Aż w końcu oderwali się od siebie. Mateusz spojrzał na Maksa i jedyne co wypowiedział to:
- Kim ty jesteś...?