Serdecznie przepraszam za braki w opowiadaniach, i ogólną pustkę. Może mój mózg jest wypełniony pomysłami, ale niestety nie do tego opowiadania. Proszę o wybaczenie wszystkich czytelników. All
Rozdział IV
Przykładny brat, ukochany kuzyn.
- No, jak się wypinasz przed
moją twarzą i celowo zakładasz taką bieliznę.
- Nic a nic się nie zmieniłeś
kuzynku. – dziewczyna usiadła obok również siedzącego Wolframa i oparła głowę
na jego ramieniu.
- Co robisz w Krakowie?
- Postanowiłam przenieść się
tu do szkoły. A poza tym z chęcią będę opiekować się moim zabandażowanym
kuzynkiem.
- Szczytny cel…
- Też tak myślę…
- Nie
powinniśmy mu przeszkadzać… - jęczała Aneta nad uchem Oli. – On musi teraz
odpoczywać…
- Daj spokój! – niebieskooka
ciągnęła drugą dziewczynę po białym korytarzu szpitala, z widoczną determinacją
w oczach. – Jestem pewna że się ucieszy!
- No ale…
- Za późno! – Aleksandra
otworzyła drzwi pokoju Wolframa i zamilkła. Jaka może być inna reakcja
dziewczyny która widzi jak jej chłopak jest wykorzystywany jako poduszka dla
innej!
- O, Ola, cześć. – uśmiechnął
się do niej.
- Cześć? Cześć!? Tylko tyle
masz mi do powiedzenia!?
- Ale o co chodzi?
- Ja tu dwa dni jak głupia
siedziałam, a ty teraz obściskujesz się z inną!?
- To moja kuzynka…
- I co z te… kuzynka?
- Tak, kuzynka, jestem Alicja
Jurewska.
- O… Ola Kwiatkowska…
przepraszam… - zawstydzona niebieskooka dziewczyna wybiegła z drzwi w stronę
wind, a Wolfram zobaczył swoją siostrę.
- Aneta!
- Cz…cześć… - przywitała się
niepewnie po czym chwiejnym krokiem weszła do pomieszczenia. Dziewczyna
wyciągnęła zza pleców siatkę i podarowała ją blondynowi.
- Może ja
was na chwile zostawię? – zaproponowała Alicja, po czym również wyszła. Chłopak
sięgną do środka i wyjął swojego pluszaka, ale był zszyty. Nieudolnie ale
zawsze był.
- Przepraszam że go popsułam…
ja… ja… jak się dowiedziałam że spotkałeś Ole i jeszcze przez telefon
powiedziałeś że nic ważnego nie robisz… wybuchłam… - po jej policzkach zaczęły
spływać słone łzy. Wolfram klepnął lekko kilka razy łóżko, dając znać siostrze żeby
usiadła obok, ta tak zrobiła i dla jej zdziwienia blondyn mocną ją przytulił.
- To ja przepraszam że na
ciebie nakrzyczałem… Po prostu ten pluszak jest dla mnie ważny…
- Ale dlaczego taki jest? A,
pamiętam… dostałeś go od Alicji, tak? – Wolfram spojrzał na nią z
niedowierzaniem.
- Nie. – odparł. – od ciebie…
osiem lat temu. Obiecałem ci że będę się nim opiekować… nie pamiętasz?
Dopiero
teraz Aneta zaczęła przypominać sobie o kolejnym wydarzeniu z przeszłości.
Kiedy to ona, Wolfram, Alicja i ich rodzice pojechali do wesołego miasteczka.
Blondyna miała wtedy sześć lat i cały czas chciała trzymać się obok Wolframa,
który chodził za rękę z Alicją od stoiska do stoiska. Aż w końcu dotarli do
automatu z łapką o sprytnej nazwie „złap mnie”. Mała blondynka zazdrosna o to,
że jej brat nie zwraca na nią uwagi postanowiła że złapię coś z maszyny i mu
da. Miała tylko jeden problem, a mianowicie jej wzrost. Nie sięgała do gałki,
więc co dopiero nie wiedziała co mogła by wyciągnąć. Z trudem zaciągnęła do
tego ojca, który postanowił że zagra za nią, ale tylko raz. On, jak i jego
córka mieli olbrzymie szczęście bo udało się wygrać pluszowego królika.
Blondynka złapała go i popędziła prosto do Wolframa. Niepewnie pociągnęła jego
bluzę, co skutkowało tym że się odwrócił. Aneta troszkę zawstydzona podała mu
pluszaka.
- Dla braciszka…
- Naprawdę?
- T… tak…
- Dziękuje! – brat naprawdę
się ucieszył z tego prezentu.
- Braciszek będzie się nim
opiekować?
- Będzie. – odpowiedział i
złapał ją za dłoń. Dzięki temu Wolfram chodził cały dzień pod rękę z Anetą i
Alicją. A królik dzielnie czekał w jego plecaku.
Blondynka
mocno przytuliła się do brata wylewając z siebie wodospad łez. Wolf przytrzymał
ją przy sobie i zatopił swoją dłoń w jej włosach, powoli i delikatnie głaszcząc.
Oraz wsłuchiwał się w płytki i urywany oddech jego siostry, który stabilizował
się co chwilę. A już po chwili, nie wiedzieć czemu Aneta zasnęła. Do pokoju
wróciła Alicja.
- Cóż za miły widok, kochające
się rodzeństwo. Ola poszła do domu, była zbyt zawstydzona tym co zrobiła.
- Zasnęła…
- Naprawdę, ale słodko.
- No… - Wolf wciąż głaskał ją
po głowie. Alicja podeszła bliżej i usiadła na krześle obok łóżka. Spojrzała z
lekkim żalem na rodzeństwo.
- Mną też byś się tak zajął?
Jak kiedyś…
- To zależy… - uśmiechnął się
i przesunął się tak, by być na środku łóżka, a Aneta po prawej. Alicja
zrozumiała sugestie i położyła się po lewej, chłopak natychmiast zatopił dłoń w
jej włosach i zaczął ją głaskać. - … od tego czy ty również będziesz się mną
zajmować… jak kiedyś…
Blondynka na chwile podniosłą się i pocałowała chłopaka w policzek, po czym
znowu się położyła i również usnęła. Wszystko było przyjemne i idealne, do
czasu, kiedy to pielęgniarka nie wtargnęła do pokoju i wygoniła zaspane
dziewczyny.
Tydzień
później Wolfram został wypisany ze szpitala, wrócił do domu, gdzie zamieszkała
również Alicja a rodzice już wrócili. Jak tylko pierwszy raz przeszedł przez
próg swojego pokoju, zobaczył jak już zniecierpliwieniem czekała na niego
kuzynka.
- Widzę że lepiej się czujesz.
– powiedziała, zanim zdążył jeszcze zamknąć drzwi.
- Gips ciągle mi przeszkadza,
ale da się wytrzymać.
- Cieszę się. – uśmiechnęła
się, ale to nie był zwykły uśmiech. Widać było że coś się za nim kryje. – Jak
ci idzie z Olą?
- A jak ma iść, jak ostatni
tydzień spędziłem leżąc w szpitalu…
Dziewczyna słysząc to lekko zachichotała i machnęła ręką dając oczywisty znak
„oczywiście”.
- Całowaliście się już?
Blondyn od razu się zaczerwienił i odwrócił wzrok na półkę za zdjęciami, gdzie
prawie natychmiast podeszła blondynka i wzięła jedno z ramek. Na zdjęciu była
ona i Wolf, a Alicja całowała kuzyna w usta. Mieli w tedy może siedem, albo
osiem lat. Blondynka uśmiechnęła się na to zdjęcie.
- To chyba był twój pierwszy?
- Tak, twój też.
- Takiś pewien?
- Jak najbardziej.
- Całowaliście się już?
- Coś taka ciekawa?
- Tak czy nie?
- Nie.
- To dobrze.
- Dla… - Wolfram nie dokończył
pytania bo Alicja pchnęła go na ścianę i zatopiła usta w pocałunku z kuzynem.
Blondyn na początku chciał odskoczyć, ale za plecami miał tylko i wyłącznie
ścianę. Bardzo dobrze sobie to obmyśliła, ale popełniła jeden, jedyny błąd. Na
ścianie była zawieszona tablica korkowa, której gwóźdź wbił się w łopatkę
chłopaka, lecz on nic z tym nie zrobił.
Złapał dziewczynę i obrócił ją, zajmując jej miejsce. Lecz pomyślał przedtem
i uderzając nią o ścianę postarał się by nie doświadczyła tego co on. Jego
zdrowa ręka zatopiła się w długich, blond włosach dziewczyny, a prawą, mimo
gipsu objął Alicje w pasie. Mimo bólu łączącego się z tym, musiał przyciskać ją
do siebie… chciał czuć jej ciało jak najbliżej swojego. Gdy lekko otworzyła
usta i posmyrała języczkiem po całujących wargach chłopaka dała mu znać, że
oczekuje głębszego i bardziej podniecającego dla obojga pocałunku. Wolfram nie
czekał, tylko wślizgnął swój język do jej ust, badając wnętrze najdokładniej
jak tylko potrafił. Nie raz ich języczki splatały się, wymieniając ich ślinę.
Aż w końcu oderwali się od siebie, dysząc i sapiąc łączyła ich tylko stróżka
śliny.
- Było… było… - ciężko sapała.
- Dobrze?
- Nie… zajebiście wspaniale.
- Dzięki. – chłopak syknął z
bólu gdy przyciągnął Alicje do siebie.
- Cały czas cię to boli?
- Niestety…
- Nawet gdy mnie objąłeś i…
całowałeś?
- Tak… ale było… warto… -
pocałował ją w policzek dając znać, że ból był warty poświęcenia. Mimo tego nie
mógł się powstrzymać i znów zatopił usta w pocałunku. Tym razem nie przyciskał
dziewczyny przy ścianie, tylko rzucił ją na łóżko i przybierając pozycję na
czworaka zatopił się w jej ustach, dokładnie badając je językiem. Mimo iż to
wszystko wiązało się z wielkim podnieceniem to nie planowali zajść dalej, nie
chcieli by tego, jeszcze nie, przecież są rodziną. Gdy oderwali się od siebie
to znów, tylko ślina ich łączyła. Alicja czuła jak męskość jej kuzyna rośnie,
ale nic z tym nie robiła, tylko uśmiechnęła się lubieżnie i skomentowała to.
- Mój zboczony kuzynek…
Ale jedyne co otrzymała to kolejne pocałunki.
Ich
zbliżenie trwało około godziny, skończyło się na tym że dziewczyna opadła
całkowicie z sił i już nie błądziła po twardych plecach Wolframa, tylko oddała
się w objęcia Morfeusza, co bardzo cieszyło chłopaka, że to dzięki niemu.
Blondyn ruszył do kuchni, gdzie czekał na niego jogurt morelowy, ulubiony smak
chłopaka. Prezent od siostry, a skąd wiedział? Obok niego była kartka żeby
zjadł i grzecznie czekał na obiad. Uśmiechnął się i rzucił się z deserem na
kanapę, gdzie już po chwili od zjedzenia jogurtu, usnął.
Rozdział
dodatkowy IV.I Przysięga.
Podczas zachodzenia słońca, dwójka
dzieci siedziała na wzgórzu i patrzyła w dal, w stronę horyzontu. Dziewczynka
złapała delikatnie chłopca za rękę.
- Wolfram… - zaczęła
ośmioletnia Alicja.
- Co chcesz? – zapytał słodko
wyglądający ośmiolatek.
- Czy jeśli dorośniemy… to…
- To co?
- Weźmiemy ze sobą ślub?
Chłopiec uśmiechnął się uradowany.
- Dlaczego nie, przecież już zawsze
będziemy razem.
- Przysięgasz?
- Tak.
- Dzięki… - dziewczynka
spojrzała w oczy kuzyna i pocałowała go. Co uchwycili na zdjęciu ich rodzice.