Lubię tak często wracać do pisania :D
Ogólnie jak wam się to czyta, o ile to czytacie.
Ogólnie jak wam się to czyta, o ile to czytacie.
Rozdział VIII
„Wesele”
„Wesele”
W
królewskiej twierdzy od rana panował harmider. Miesiąc temu król dowiedział się
o ślubie Ocariana. Kanir od tego czasu chodził radosny. Wesele miało odbyć się
w królewskiej Sali balowej. Wszystko było przygotowane. Pomieszczenia były
ozdobione, a heroldowie ogłaszali że zbiera się jedzenie na tą uroczystość.
Ludzie z chęcią przynosili żywe zwierzęta i swoje plony, gdyż król zawsze
dobrze płacił za wszystko, a jako iż miał dobry humor lubił dopłacać i rozdawać
pieniądze. Ocarian z Arią mieli pokazać się za kilka dni.
Aran
stanął przy spalonym dworze wilka kiedy podbiegła do niego grupka rebeliantów.
- Czego tu szukasz, królewski psie! – krzyknął jeden z nich.
- Waszego przywódcy. – odpowiedział nie odwracając wzroku.
- Myślisz że każdy od tak może go poznać!
- A co powiecie o przyjacielu Nazira?
- Że niby ty?
- Tak. – pokazał mu swój naramiennik z wężem. – Mam ciekawe informacje. Dla Dextera…
- Czego tu szukasz, królewski psie! – krzyknął jeden z nich.
- Waszego przywódcy. – odpowiedział nie odwracając wzroku.
- Myślisz że każdy od tak może go poznać!
- A co powiecie o przyjacielu Nazira?
- Że niby ty?
- Tak. – pokazał mu swój naramiennik z wężem. – Mam ciekawe informacje. Dla Dextera…
Ocarian
przyszykował karawanę, tak, by niczego Arii nie zabrakło. W tym okresie musiała
być pod opieką. Cztery wozy i stu rycerzy, ciągle obawiał się ataku
rebeliantów.
Dawni
rycerze wilka zaprowadzili Arana do siwowłosego mężczyzny o jednym oku.
- Dexter, jak mniemam?
- A ty jesteś…
- Aran, wierny rycerz Nazira i jego przyjaciel.
Mężczyzna się uśmiechnął.
- Więc co chciałeś?
- Uwolnić Nazira…
Wśród zebranych dookoła rebeliantów zapadła cisza. Wszyscy zamarli, jedynie Dexter zaczął się śmiać.
- Uwolnić? My też tego chcemy. Tylko wiesz co? Ich jest więcej!
- Ilu? – odpowiedział niewzruszony.
- Co ilu? – odpowiedział zmieszany.
- Ilu was jest?
- Pięciuset…
- Armia wilka była największa! Co się z nią stało?!
Mężczyzna wraz ze swoją świtą, zaczął się śmiać.
- Myślisz że wszyscy chcieli dołączyć do Nazira? Część moich pobratymców po prostu odeszła.
- Mi podlega pięćdziesięciu rycerzy. – powiedział Aran.
- Czyli jest nas pięciuset pięćdziesięciu! – powiedział donośnym tonem jeden z zebranych rebeliantów. – A ich ponad półtora tysiąca!
- Spokojnie, mam plan…
- Dexter, jak mniemam?
- A ty jesteś…
- Aran, wierny rycerz Nazira i jego przyjaciel.
Mężczyzna się uśmiechnął.
- Więc co chciałeś?
- Uwolnić Nazira…
Wśród zebranych dookoła rebeliantów zapadła cisza. Wszyscy zamarli, jedynie Dexter zaczął się śmiać.
- Uwolnić? My też tego chcemy. Tylko wiesz co? Ich jest więcej!
- Ilu? – odpowiedział niewzruszony.
- Co ilu? – odpowiedział zmieszany.
- Ilu was jest?
- Pięciuset…
- Armia wilka była największa! Co się z nią stało?!
Mężczyzna wraz ze swoją świtą, zaczął się śmiać.
- Myślisz że wszyscy chcieli dołączyć do Nazira? Część moich pobratymców po prostu odeszła.
- Mi podlega pięćdziesięciu rycerzy. – powiedział Aran.
- Czyli jest nas pięciuset pięćdziesięciu! – powiedział donośnym tonem jeden z zebranych rebeliantów. – A ich ponad półtora tysiąca!
- Spokojnie, mam plan…
Karawana
szczura ruszyła w kierunku królewskiej twierdzy. Konwój miał tam dojechać w
trzy dni. Po połowie drogi nie było żadnych problemów, ale gdy słońce zaszło i
przejeżdżali obok górskiej granicy z dawnymi ziemiami wilka do jego wozu
zastukał jeden z jego ludzi.
- Panie! Panie!
- Co się dziej?
- Proszę jechać ze mną!
Ocarian wsiadł na konia i pojechał z kilkoma rycerzami w stronę wzniesienia.
- To jest potworne! – mówił.
W końcu konie się zatrzymały a złotowłosy szczur nie mógł uwierzyć w to co widzi. Górskimi ścieżkami maszerowały wojska ze sztandarem wilka i węża. Blask pochodni co nieśli ze sobą oświetlał ich gotowość do wojny. Ocarian otworzył szeroko usta, ale szybko je zakrył. Był przerażony tym co się tam dzieje.
- Oni… - wyszeptał jeden z obecnych tam rycerzy. – Oni idą na zamek?
- Wątpię… - odpowiedział zwiadowca.
- A ja myślę że idą na króla… - odpowiedział Ocarian. – Jak najszybciej pojedź do Kanira! – zwrócił się do zwiadowcy. – Powiadom go o tej armii! Już! – lekko ubrany woj szybko odjechał, a złotowłosy zwrócił się do obecnych przy nim rycerzy. – Ani słowa karawanie, nie będziemy siać paniki, jasne?
- Tak jest…
- Panie! Panie!
- Co się dziej?
- Proszę jechać ze mną!
Ocarian wsiadł na konia i pojechał z kilkoma rycerzami w stronę wzniesienia.
- To jest potworne! – mówił.
W końcu konie się zatrzymały a złotowłosy szczur nie mógł uwierzyć w to co widzi. Górskimi ścieżkami maszerowały wojska ze sztandarem wilka i węża. Blask pochodni co nieśli ze sobą oświetlał ich gotowość do wojny. Ocarian otworzył szeroko usta, ale szybko je zakrył. Był przerażony tym co się tam dzieje.
- Oni… - wyszeptał jeden z obecnych tam rycerzy. – Oni idą na zamek?
- Wątpię… - odpowiedział zwiadowca.
- A ja myślę że idą na króla… - odpowiedział Ocarian. – Jak najszybciej pojedź do Kanira! – zwrócił się do zwiadowcy. – Powiadom go o tej armii! Już! – lekko ubrany woj szybko odjechał, a złotowłosy zwrócił się do obecnych przy nim rycerzy. – Ani słowa karawanie, nie będziemy siać paniki, jasne?
- Tak jest…
Ocarian
wraz ze swoją karawaną dotarł do celu. Już od wjazdu do pobliskiego miasteczka
ludzie wiwatowali ze szczęścia. Jak tylko wyszli z wozu od razu przyszedł
przywitać się z nimi sam król. Siwowłosy mężczyzna przytulił młodą parę do swej
piersi.
- Jak ja się cieszę! – wykrzykiwał, radośnie tupiąc nogami i na przemian całować młodych po policzkach.
- Królu, jak możesz się cieszyć jak wroga armia maszeruje?
- Co!? – Kanir aż się osunął, dziewczyna zareagowała tak samo. – Jaka armia? O czym ty bredzisz?
- Wysłałem zwiadowcę, miał ci powiedzieć…
- Ten którego znaleźli wczoraj moi ludzie? Martwy?
- Jak martwy, kto?
- Nie zwracajmy teraz na to uwagi! – odzyskał panowanie nad sobą. – Co to za Armia?
- Widziałem pięciuset ludzi ze sztandarami wilka, maszeruje w tym kierunku…
Król złapał się za brodę, próbował to ukryć ale był przerażony. Zamek aktualnie liczył trzystu obrońców, więc w razie ataku nie ma szans. Musiał czekać na pomoc która wraz innymi głowami rodów maszerowały.
- Nie możemy siać paniki…
- Ale…
- Przygotujemy wojsko… wesele odbyć się musi…
- Ale królu… - zaczęła Aria. - … jak mamy się bawić, jeżeli wiemy że w naszym kierunku maszeruje armia!
- Wyśle szpiegów… czego oni chcą?!
- Nazira… - wyszeptał Ocarian.
- Jak to? – król całkiem zbladł. – Jak to Nazira… On jest u węża! Nie tu!
Ocarian podrapał się po głowie. W jego głosie było słychać co raz to większy strach.
- Może by tak pospolite ruszenie? – zaproponował.
- Ocarian… synu mój! – pocałował go w czoło. – Jesteś genialny! Natychmiast wysłać posłańców na wszystkie ziemie!
- Jak ja się cieszę! – wykrzykiwał, radośnie tupiąc nogami i na przemian całować młodych po policzkach.
- Królu, jak możesz się cieszyć jak wroga armia maszeruje?
- Co!? – Kanir aż się osunął, dziewczyna zareagowała tak samo. – Jaka armia? O czym ty bredzisz?
- Wysłałem zwiadowcę, miał ci powiedzieć…
- Ten którego znaleźli wczoraj moi ludzie? Martwy?
- Jak martwy, kto?
- Nie zwracajmy teraz na to uwagi! – odzyskał panowanie nad sobą. – Co to za Armia?
- Widziałem pięciuset ludzi ze sztandarami wilka, maszeruje w tym kierunku…
Król złapał się za brodę, próbował to ukryć ale był przerażony. Zamek aktualnie liczył trzystu obrońców, więc w razie ataku nie ma szans. Musiał czekać na pomoc która wraz innymi głowami rodów maszerowały.
- Nie możemy siać paniki…
- Ale…
- Przygotujemy wojsko… wesele odbyć się musi…
- Ale królu… - zaczęła Aria. - … jak mamy się bawić, jeżeli wiemy że w naszym kierunku maszeruje armia!
- Wyśle szpiegów… czego oni chcą?!
- Nazira… - wyszeptał Ocarian.
- Jak to? – król całkiem zbladł. – Jak to Nazira… On jest u węża! Nie tu!
Ocarian podrapał się po głowie. W jego głosie było słychać co raz to większy strach.
- Może by tak pospolite ruszenie? – zaproponował.
- Ocarian… synu mój! – pocałował go w czoło. – Jesteś genialny! Natychmiast wysłać posłańców na wszystkie ziemie!
Minęły
kolejne dwa dni niepokoju, a wojsk wilka wciąż nie było widać. Po ogłoszeniu
pospolitego ruszenia w zamku pojawiło się trzystu kolejnych chłopów. Mimo tego,
król nie miał silnej i wyszkolonej armii, jedynie banda uzbrojonych chłopów i
trzystu prawdziwych rycerzy. Ale wesele musiało się odbyć. Do zamku wjechał
właśnie Lurd z potomkami i rodziną liczącą dwadzieścia trzy osobowy ,a z nimi
jeszcze dwustu rycerzy. Następnego dnia przybył Kellan który przybył z
oddziałem liczącym sto osób, bez żadnych krewnych. Ród węża wolał zostać w
swoim dworze. Liczył tylko pięć osób, w tym dwie nie mogą nawet walczyć, ze
względu na wiek. Aż w końcu, rozpoczęło się wesele.
W
pięknie ozdobionej Sali balowej, na podeście przed ołtarzem zbudowanym w imię
boga, stali Ocarian z narzeczoną i król. Kanir obdarzył młodą parę słonecznym
uśmiechem. Spojrzał na zebrane głowy rodzin i ich krewni. Oprócz nich byli też
gwardziści, bardowie, tancerze i tancerki, kuglarze i kronikarze.
- Czy ty… - zaczął król skierowany do złotowłosego chłopca. - … Ocarianie z rodu Szczura, bierzesz za żonę tą kobietę i ślubujesz jej wierność i miłość aż do śmierci?
- Tak… - odpowiedział patrząc w oczy ukochanej.
- Dobrze, a ty… - zwrócił się do dziewczyny. – Ario z rodu Myszy, bierzesz za męża tego mężczyznę i ślubujesz mu wierność i miłość do śmierci?
Albinoska była lekko zaniepokojona, ale gdy spojrzała w oczy Ocariana od razu się uspokoiła.
- Tak.
- Więc dzięki mocy jaką nadał mi lud, ogłaszam was mężem i żoną! – zebrany tłum zaczął wiwatować. – Niech zacznie się uczta!
Złotowłosy nachylił się do dziewczyny i pocałował ją w policzek.
- Od teraz jesteśmy małżeństwem. Tak się cieszę… - wyszeptał.
- Ja też. – odpowiedziała.
- Czy ty… - zaczął król skierowany do złotowłosego chłopca. - … Ocarianie z rodu Szczura, bierzesz za żonę tą kobietę i ślubujesz jej wierność i miłość aż do śmierci?
- Tak… - odpowiedział patrząc w oczy ukochanej.
- Dobrze, a ty… - zwrócił się do dziewczyny. – Ario z rodu Myszy, bierzesz za męża tego mężczyznę i ślubujesz mu wierność i miłość do śmierci?
Albinoska była lekko zaniepokojona, ale gdy spojrzała w oczy Ocariana od razu się uspokoiła.
- Tak.
- Więc dzięki mocy jaką nadał mi lud, ogłaszam was mężem i żoną! – zebrany tłum zaczął wiwatować. – Niech zacznie się uczta!
Złotowłosy nachylił się do dziewczyny i pocałował ją w policzek.
- Od teraz jesteśmy małżeństwem. Tak się cieszę… - wyszeptał.
- Ja też. – odpowiedziała.
Razem przemaszerowali
do wielkiego stołu i usiedli przy nim. Zaczęło się ucztowanie. Ludzie wiedzieli
że mogło być to ich ostatnie wesele. Bardowie grali radosne pieśni, gwardziści
pili, kuglarze podrzucali różnymi przedmiotami rozbawiając publikę. Tancerki
kusiły mężczyzn a tancerze bawili zebranych. Kucharze wciąż donosili coraz to
nowsze dania i podawali je na stoły, gdzie ludzie od razu je jedli. W całej
Sali panował zgiełk i harmider, ale nikt nie narzekał. Głowy rodziny wyraźnie
dyskutowały z królem, ale nie Ocarian. On wraz z Arią był w centrum wydarzenia.
Pijani rycerzy ściskali ich i podrzucali. Wszyscy się cieszyli z tego ślubu. W
końcu ktoś wstał i podniósł kielich.
- Za Ocariana! – wszyscy wypili zdrowie.
Podniósł się drugi rycerz.
- Za Szczura! – znów napili się za świeżo upieczonego męża.
Aż w tłumie rozległ się toast.
- Za Zdrajcę!
Wszyscy ucichli i spojrzeli na tego, kto wzniósł toast. Był to Aron.
- Co powiedziałeś? – król wstał.
- Za zdrajcę, królu. On zdradził przyjaciela…
- To człowiek Nazira! Aresztować go! – krzyknął Kanir, a na mężczyznę o czerwonych włosach rzuciło się dwóch wojowników. Ale on odsunął się, unikając przy tym ataku pijanych gwardzistów.
- Mój pan już po was idzie… - dodał i wyszedł z Sali.
Król pochwycił za miecz i wybiegł z pomieszczenia, a za nim kolejno Lurd, Katarzyna i Airen. Rozejrzeli się na korytarzy ale po sługusie Nazira nie było śladu.
- Co tu się dzieje! – wrzasnęła Katarzyna. – Przecież Nazir nie wyszedł z lochów.
- Uspokój się siostro.
- Tak czy owak, musimy być przygotowani… - westchnął król.
Wszyscy wrócili na ucztę, ale nie potrafili już się nią cieszyć.
- Za Ocariana! – wszyscy wypili zdrowie.
Podniósł się drugi rycerz.
- Za Szczura! – znów napili się za świeżo upieczonego męża.
Aż w tłumie rozległ się toast.
- Za Zdrajcę!
Wszyscy ucichli i spojrzeli na tego, kto wzniósł toast. Był to Aron.
- Co powiedziałeś? – król wstał.
- Za zdrajcę, królu. On zdradził przyjaciela…
- To człowiek Nazira! Aresztować go! – krzyknął Kanir, a na mężczyznę o czerwonych włosach rzuciło się dwóch wojowników. Ale on odsunął się, unikając przy tym ataku pijanych gwardzistów.
- Mój pan już po was idzie… - dodał i wyszedł z Sali.
Król pochwycił za miecz i wybiegł z pomieszczenia, a za nim kolejno Lurd, Katarzyna i Airen. Rozejrzeli się na korytarzy ale po sługusie Nazira nie było śladu.
- Co tu się dzieje! – wrzasnęła Katarzyna. – Przecież Nazir nie wyszedł z lochów.
- Uspokój się siostro.
- Tak czy owak, musimy być przygotowani… - westchnął król.
Wszyscy wrócili na ucztę, ale nie potrafili już się nią cieszyć.
Nazir siedział skulony
w celi, trzymając się za głowę, cały się trząsł. Mamrotał pod nosem słowa,
których zapewne nikt by nie zrozumiał. Jego oczy były szeroko otwarte i
przepełnione nienawiścią…
- Hej… stój! – krzyknął głos zza zamkniętych drzwi. Potem był głuche uderzenie o ziemie poderwało Zielonowłosego. Przyjście się otworzyło a do zamkniętej celi Nazira weszło uzbrojonych czterech mężczyzn. Wszyscy uklękli.
- Panie… - powiedział jeden z nich.
Młody wąż przyjrzał mu się, nie mógł zapomnieć tych czerwonych włosów.
- Aran! – wydusił z siebie i rzucił się z uściskiem na swego rycerza. – Ile miałem czekać…
- Jesteś wolny, a my przyszykowaliśmy ci armie…
- Hej… stój! – krzyknął głos zza zamkniętych drzwi. Potem był głuche uderzenie o ziemie poderwało Zielonowłosego. Przyjście się otworzyło a do zamkniętej celi Nazira weszło uzbrojonych czterech mężczyzn. Wszyscy uklękli.
- Panie… - powiedział jeden z nich.
Młody wąż przyjrzał mu się, nie mógł zapomnieć tych czerwonych włosów.
- Aran! – wydusił z siebie i rzucił się z uściskiem na swego rycerza. – Ile miałem czekać…
- Jesteś wolny, a my przyszykowaliśmy ci armie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz