Strony

Opowiadania :3

sobota, 23 sierpnia 2014

"Tragedia Dnia Jutrzejszego" Dzień dwudziesty czwarty

Dzień dwudziesty czwarty


         Pogrzeb Juli odbył się cztery dni wcześniej. Według Jana życie wróciło do normy. Była późna godzina, około godziny 23. Brunet wszedł do domu, zobaczył Szymona siedzącego w ciemności przy ścianie.
         - Nie powinieneś już spać? – zapytał lecz nie otrzymał odpowiedzi, więc podszedł bliżej.
         - Ej! – krzyknął
Brunet włączył światło i zobaczył Szymona pijącego wódkę.
         - Co ty robisz! – wrzasnął – Masz dopiero szesnaście lat i już pijesz!? -
         - Odwal się! – Jan podnosi Blondyna
         - Pijesz tylko dlatego że ona umarła!? Jesteś żałosny. -
         - Zostaw mnie! -
         - Co tylko tyle masz mi do powiedzenia? -
         - Zrozum, zginęła moja bliźniaczka, przed oczami mam jak umiera. Widzę jej ciało, martwe ciało. Teraz widzę swoją śmierć, odkąd ona umarła codziennie ją przeżywam! Codziennie widzę jak moje mięśnie gniją i wsiąkają w ziemię, widzę to! Widzę zostawiony szkielet który i tak spróchnieję. Widzę jak moim i jej martwym ciałem żywi się robactwo. – Jan puszcza blondyna, ten podchodzi do kredensu i wyjmuje nóż.
         - Myślisz że boję się umrzeć? Śmieszne, przeżywam swoją śmierć zawszę jak zamykam oczy. – Szymon wbija nóż w swój brzuch
         - Co ty robisz! – krzyknął brunet po czym rzucił się na blondyna by wyjąć mu nóż. Ten go odepchnął przesuwając nóż w górę.
         - I to jest twoje rozwiązanie!? – zapytał Jan
         - Nareszcie znowu ją spotkam, rodziców też… znowu… będziemy… - Szymon upadł na ziemie, Jan podbiegł do niego i obrócił go na plecy. Blondyn leżał we własnej krwi, bez oddechu. Brunet spojrzał na jego ranę, wystawały przecięte jelita, tego nie dało by się uratować. Jan zadzwonił na pogotowie, lecz tylko po to żeby zabrali jego ciało. Brunet uświadomił sobie że musi żyć, by nikt nie zapomniał jego rodziny…

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

To koniec tego "dziwnego" projektu. Zapraszam do komentowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz