Rozdział X:
Happy Ending
Happy Ending
- Mogłabym zapytać o to samo! – krzyknęła. – Kto tu jest!?
- O co ci chodzi? – zapytał z niewinnym uśmiechem.
- Kto tu jest? Ola!? Czy jakaś inna!?
Wolfram wstał, podszedł do dziewczyny i zabrał jej biustonosz, który zwiną i schował w tylnej kieszeni swoich jeansów.
- Nikogo nie ma, lubię rozrzucać dziewczęce ciuchy i udawać że z kimś jestem. Nie mogę? Mam swoje fetysze! – fuknął i odszedł od niej wychodząc z pokoju. Ciesząc się wygraną, a jego siostrzyczka o niczym się nie dowie… plan miał jedną lukę.
- Miałeś czekać… - mruknęła Alicja.
- Nosz kurwa… prawie mi się udało… - jęknął Wolfram.
Aneta odwróciła głowę, i zobaczyła że tuż obok jej brata nagą Alicje. Która z równie wielkim szokiem spojrzała na „kuzynkę”.
- A…A…Alicja?
- We własnej… - spojrzała w dół i szybko się zasłoniła. – Nagiej osobie… dodała…
- Co ty tu… co wy tu… co… - zaczęła zalewać się łzami. – co się dzieje?
Wolfram zasłonił twarz, i wgapił ją w podłogę. Przy okazji co chwile zerkał na Alicje, której prezentem dla niego, była jej obroża na szyi. Na twarzy Alicji nie było żalu, lekko przytuliła się do blondyna.
- Przecież jesteście kuzynostwem… - powiedziała Aneta mówiąc to.
„Kuzynostwo” uśmiechnęło się.
- Nie jesteśmy spokrewnieni… - powiedział Wolfram. – Tata Alicji nie jest z nami spokrewniony. Dziadek go adoptował.
- Ale dlaczego wy…?
- To proste… - odpowiedziała Alicja. – My się kochamy. – cmoknęła Wolframa w usta.
- Ta… to jest logiczne… ta… przepraszam… ja nie powinnam… cię zachęcać… przepraszam Wolf… - rozpłakała się na dobre, a para kochanków przykucnęli do niej (bo przez to wszystko już dawno usiadła na podłodze) i ją przytuli. Po chwili wstała i ruszyła do pokoju. – Ja… ja wam nie będę przeszkadzać… przepraszam… - i poszła.
- O co ci chodzi? – zapytał z niewinnym uśmiechem.
- Kto tu jest? Ola!? Czy jakaś inna!?
Wolfram wstał, podszedł do dziewczyny i zabrał jej biustonosz, który zwiną i schował w tylnej kieszeni swoich jeansów.
- Nikogo nie ma, lubię rozrzucać dziewczęce ciuchy i udawać że z kimś jestem. Nie mogę? Mam swoje fetysze! – fuknął i odszedł od niej wychodząc z pokoju. Ciesząc się wygraną, a jego siostrzyczka o niczym się nie dowie… plan miał jedną lukę.
- Miałeś czekać… - mruknęła Alicja.
- Nosz kurwa… prawie mi się udało… - jęknął Wolfram.
Aneta odwróciła głowę, i zobaczyła że tuż obok jej brata nagą Alicje. Która z równie wielkim szokiem spojrzała na „kuzynkę”.
- A…A…Alicja?
- We własnej… - spojrzała w dół i szybko się zasłoniła. – Nagiej osobie… dodała…
- Co ty tu… co wy tu… co… - zaczęła zalewać się łzami. – co się dzieje?
Wolfram zasłonił twarz, i wgapił ją w podłogę. Przy okazji co chwile zerkał na Alicje, której prezentem dla niego, była jej obroża na szyi. Na twarzy Alicji nie było żalu, lekko przytuliła się do blondyna.
- Przecież jesteście kuzynostwem… - powiedziała Aneta mówiąc to.
„Kuzynostwo” uśmiechnęło się.
- Nie jesteśmy spokrewnieni… - powiedział Wolfram. – Tata Alicji nie jest z nami spokrewniony. Dziadek go adoptował.
- Ale dlaczego wy…?
- To proste… - odpowiedziała Alicja. – My się kochamy. – cmoknęła Wolframa w usta.
- Ta… to jest logiczne… ta… przepraszam… ja nie powinnam… cię zachęcać… przepraszam Wolf… - rozpłakała się na dobre, a para kochanków przykucnęli do niej (bo przez to wszystko już dawno usiadła na podłodze) i ją przytuli. Po chwili wstała i ruszyła do pokoju. – Ja… ja wam nie będę przeszkadzać… przepraszam… - i poszła.
Alicja w niezbyt dobrym humorze podeszła do kuchni, gdzie
postanowiła dla uspokojenia zrobić kanapki. Ale gdy tylko stanęła przy blatach,
jej kochany kuzynek nie dał jej spokoju. Objął ją od tyłu i lekko polizał w
szyje. Jednak też omijał jej obróżkę. Jego dłonie znów wylądowały na piersiach
i bieliźnie. Cichy szept Wolframa obudził humor dziewczyny.
- Kocham cię…
Dziewczyna uśmiechnęła się i lekko się cofnęła. Palcem przeleciała po jego twarzy, brzuchu i kończąc na rozporku, sprytnie go rozpięła. Jego męskość, zasłonięta szarym materiałem. Odchyliła się i palcem odsłoniła co skrywała pod bielizną.
- Mogę…? – zapytał niepewnie.
- Tak… mam bezpieczne dni.
- Dobrze… - już chciał zdjąć bokserki, kiedy w drzwiach tym razem pojawił się ojciec. A raczej powoli się wychylał z wyjątkowo zboczonym uśmiechem.
- Nosz kurwa! – krzyknął Wolfram. – Tato!
- Dobra, dobra… - rzucił im prezerwatywy, po czym uciekł z wyjątkowo dziwnym śmiechem.
- Wolf… - zaczęła. – Zróbmy to kiedy indziej… ok?
- No dobrze… - uśmiechnął się i cmoknął ją w policzek.
- Dobra, czas się ubrać… mogę odzyskać mój staniki?
- Ależ oczywiście… - oddał jej to co chował w tylnej kieszeni. – Trzeba wszystko uporządkować… rodzice… Aneta… Ola… kurde… ucieknijmy stąd.
- Nie, zostajemy. – wtuliła jego głowę w swoje piersi. – Tu jest nasze miejsce. Prawda?
- Tak… to nasze miejsce na ziemi…
- Kocham cię…
Dziewczyna uśmiechnęła się i lekko się cofnęła. Palcem przeleciała po jego twarzy, brzuchu i kończąc na rozporku, sprytnie go rozpięła. Jego męskość, zasłonięta szarym materiałem. Odchyliła się i palcem odsłoniła co skrywała pod bielizną.
- Mogę…? – zapytał niepewnie.
- Tak… mam bezpieczne dni.
- Dobrze… - już chciał zdjąć bokserki, kiedy w drzwiach tym razem pojawił się ojciec. A raczej powoli się wychylał z wyjątkowo zboczonym uśmiechem.
- Nosz kurwa! – krzyknął Wolfram. – Tato!
- Dobra, dobra… - rzucił im prezerwatywy, po czym uciekł z wyjątkowo dziwnym śmiechem.
- Wolf… - zaczęła. – Zróbmy to kiedy indziej… ok?
- No dobrze… - uśmiechnął się i cmoknął ją w policzek.
- Dobra, czas się ubrać… mogę odzyskać mój staniki?
- Ależ oczywiście… - oddał jej to co chował w tylnej kieszeni. – Trzeba wszystko uporządkować… rodzice… Aneta… Ola… kurde… ucieknijmy stąd.
- Nie, zostajemy. – wtuliła jego głowę w swoje piersi. – Tu jest nasze miejsce. Prawda?
- Tak… to nasze miejsce na ziemi…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz