Strony

Opowiadania :3

czwartek, 14 sierpnia 2014

"Tragedia Dnia Jutrzejszego" Dzień Drugi.

Dzień Drugi

Kolejny jesienny świt zagościł w oknach, mieszkańców Krakowa. Julia wstała wraz z pierwszymi promieniami słońca w oknie. Radosna jak zawsze zbiegła po schodach i przywitała Szymona, który jak co dzień przyrządzał śniadanie. Jego wzrok był smutny, a usta uśmiechnięte.
         - Słyszałaś? – zapytał
         - A co? – odpowiedziała zaciekawiona dziewczyna.
         - Właśnie rozpoczął się tydzień Juli, ja i Jan będziemy robić cokolwiek chcesz, oczywiście zero szkoły, przez cały tydzień. -
         - Fajnie! – wykrzyczała podekscytowana blondynka
         - To co chcesz robić? – zapytał wchodzący do kuchni brunet.
         - Chce iść na groby. – powiedziała. Bracia zaniemówili odpowiedzią dziewczyny.
         - Rodziców? – zapytał blondyn.
         - Tak, rodziców. -
         - To po obiedzie. – Powiedział Jan po czym usiadł do stołu czekając na śniadanie. Choć bracia wiedzieli o chorobie siostry, a ona nic o niej nawet nie słyszała. Obydwaj zachowywali się jak gdyby nigdy nic. Poranek minął jak każdy inny.

         Słońce wspięło się wysoko na niebie, kiedy Szymon podszedł do Juli.
         - Co byś chciała na obiad? -
         - Naleśniki! – wykrzyczała oglądająca telewizor dziewczyna
         -Ach, no dobra. A z czym? -
         - Z serem! – oznajmiła mu siostra, po czym wróciła do swoich zajęć

         Obiad minął radośnie. Nastał czas na wyjście. Bracia ubrali się szybko, lecz Julia nie mogła się zdecydować co ubrać. Kiedy zeszła na dół i ubrała buty, Szymon narzucił na nią kurtkę.
         -Nie chcemy byś nam się przeziębiła. – powiedział po czym wyszedł z domu. Julia zrobiła się czerwona, rodzeństwo razem poszło na przystanek, a z przystanku autobusem na cmentarz. Droga była krótka, już po chwili dotarli do cmentarnych wrót.
         - Dawno tu nie byliśmy. – powiedział Szymon
         - Ale wkrótce będziemy częściej. – dodał Jan

Cała trójka przeszła przez bramę i ruszyła w stronę rodzinnego grobu. Po krótkiej drodze, dotarli do marmurowej mogiły, gdzie spoczywali ich rodzice. Julia odgarnęła uschnięte liście z płyty i usiadła na ławeczce obok po czym zaczęła się modlić. Szymon położył świeże kwiaty a Jan zapalił znicze, które stały od roku na grobie. Brunet podszedł do brata
         - To już dwa lata odkąd oni. – Powiedział smutny Jan
         - Mieli wypadek, ale to teraz nie ważne. – dodał Szymon
Julia skończyła się modlić i spojrzała na braci.
         - Mam kazirodztwo w rodzinie, to takie słodkie. – uśmiechnęła się
Blondyn zrobił się czerwony i odepchnął od siebie brata.
         - Idiotka! Nie jestem homo! – krzyknął
Brunet i dziewczyna zaczęli się śmiać.
         - To co teraz? – zapytał Jan
         - Kebab! – wykrzyczała
         - Co! Dopiero jedliśmy! – powiedział wkurzony blondyn
         - Nie marudź, chodź. – dodał Jan
Rodzeństwo poszło na kebaby, a po tym wrócili do domu, gdzie dzień minął jak każdy inny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz