Strony

Opowiadania :3

sobota, 21 czerwca 2014

"Wojna Rodzin" Rozdział VI

Rozdział VI
„Polowanie ”
         Airen wybrał się ze swoją świtą i młodszą siostrą Katarzyną. Była ona niższa od wszystkich innych dziewczyn swojego wieku. Ma szesnaście lat i miała krwiste włosy do ramion. A pod nimi, schowane złote oczy. Nastał wieczór, więc rozdzielili się na dwu osobowe grupy. Airen wraz z siostrą ruszyli na północ, w stronę ziemi wilka.
         Rodzeństwo przyklękło w krzakach naciągając cięciwę łuków. Szelest liści roślin naprzeciwko wywołało strzał z łuku Katarzyny. W tym samym czasie Airen krzyknął
         - Nie!
         - Daj spokój, ze zwierzyną trzeba szybko…
         - To nie zwierzę… - przerwał jej
Z krzaków upadł chłopiec, wyglądał na dwanaście lat.
         - Co robi wieśniak w…
         - To nie wieśniak… - znów wciął się jej w zdanie.
         - Możesz mi nie przerywać bo…
         - Patrz. – mężczyzna pokazał jej jego naramiennik z symbolem wilka. – to giermek któregoś z wilków. - dziewczyna zaniemówiła. - Jeśli ktoś go zobaczy… mamy wojnę… - dodał.
         - Po naszej stronie jest król. – powiedziała dziewczyna.
         - Ale my to zaczęliśmy…
         - Masz racje, dziadek by nam w tedy nie wybaczył.
         - Co robimy?
         - Zabijmy. – wyjęła sztylet.
         - Nie! – krzyknął. – Patrz na jego czoło, ma ranę po uderzeniu. Musimy mu pomóc.
         - No dobra, wyjmę z niego strzałę.
         - Czekaj! Nie możemy go tu zabandażować, chodźmy do chatki.
         - No dobra…
         Rodzeństwo zabrało chłopca do budynku myśliwych, gdzie wyjęli strzałę i opatrzyli go. Miał on brązowe włosy i zielone oczy. Po jakieś godzinie, giermek się obudził, przerażony zaczął krzyczeć.
         - Co się dzieje!
         - Uspokój się, chcemy ci pomóc. – powiedział Airen.
         - Kim jesteście!
         - Ja jestem Airen, a to moja siostra, Katarzyna. Jesteśmy dziedzicami rodu gryfa oraz wnukami obecnego króla.
         - Przepraszam panie… nie powinienem się unosić…
         - Co cię tak poraniło? – zapytała oschle dziewczyna.
         - Nasz dwór został zaatakowany.
         - Przez kogo?! Rabusie!? – uniósł się Airen.
         - Gorzej, węże…
Mężczyzna złapał się za głowę. Spojrzał ze zdziwieniem na siostrę.
         - Skąd węże tam? Przecież tam jest granica ze szczurem.
         - A kto jest przyjacielem Ocariana?
         - Ten Nazir… - zdenerwował się. – Przecież on chciał być z Delią!
         - Może to był przekręt…
         - Jak się zwiesz chłopcze?
         - Harp panie.
Airen poczochrał go po włosach i uśmiechnął się do niego.
         - My ci pomożemy.
         Rodzeństwo zabrało swoich dwudziestu ludzi, z którymi poszli na łowy i wraz z giermkiem ruszyli w stronę atakowanego dworu. Już w połowie drogi zauważyli ogień rozświetlający drogę. Gdy dotarli do celu zamarli. Rycerze wilka próbowali ugasić dwór, co chwile wyjmowali kolejne spalone ciała. Jeden ze strażników podszedł do nich.
         - Panie, co tu robisz?
         - Ten giermek mnie tu przysłał. Co się stało?
         - Dwór staną w ogniu, to był chyba był wypadek…
         - To nie był wypadek! – uniósł się Harp. – To wąż…
         - Niestety… nie mamy przywódcy, nie mamy komu służyć.
         - Jak to… nie ma przywódcy?
Strażnik pokazał na pobliskie drzewo, gdzie wisiał powieszony Wanarz.
         - I nie chcecie zemsty?
         - Za co?
         - Za zniszczenie waszego rodu?!
         - Za to jesteśmy wdzięczni, traktowano nas tu jak śmiecie. Każdego, nawet rycerza. Powiem więcej! Z chęcią wstąpię do armii węża!
 Airen machną swoim ludziom by szli za nim. Jego siostra uśmiechnęła się wrednie.
         - A ty młody? – zapytała.
         - Mogę iść z wami? – zapytał.
         - Dlaczego? – zatrzymał się młody gryf.
         - Chce się zemścić.
         - Dobrze… - uśmiechnęła się jeszcze wredniej.
         Oddział gryfa dotarł o świcie do dworu szczura. Stanęli przed budynkiem okrążeni kordonem rycerzy Ocariana. Po chwili wyszedł do nich blondyn.
         - Witam panie. – powiedział Airen.
         - Co cię tu sprowadza?
Młody gryf wskazał ręką na chłopca z naramiennikiem wilka.
         - On jest świadkiem ataku na dwór wilka, mówił że to ludzie węża.
         - To prawda? – zapytał zdziwiony szczur.
         - Niestety… - wyszeptał chłopak.
Ocarian wszedł do środka i po chwili wyszedł razem z Nazirem. Ten ze zdziwieniem spojrzał na zebranych.
         - Nazirze! Jesteś oskarżony o zabójstwo trzydziestu ośmiu członków rodziny wilka, w tym samego przywódcy rodu, Wanarza!
         - Co to za przypadkowe oskarżenia! – oburzył się.
         - Mamy świadka. – Katarzyna wskazała na Harpa.
Z lasu obok wyłoniło się trzydziestu pięciu ludzi uzbrojonych i splamionych krwią, a zza pleców Nazira wyszło piętnastu kolejnych, tym razem czystych. Wszyscy wojownicy węża zbliżyli się do gryfów, którzy wyciągnęli broń. Ocarian zwrócił się do Nazira.
         - Zrobiłeś to?
         - Tak.
         - Dlaczego?
         - Nie mogę powiedzieć…
Blondyn wziął miecz i przyłożył go do gardła zielonowłosego, który ze zdziwieniem patrzył na niego.
         - Jesteś aresztowany… - Nazir nigdy nie widział go takiego, nikt nigdy nie widział Ocariana, gdy ten jest stanowczy.
         - Panowie! Do lasu! – krzyknął.
         Wojownicy węża schowali broń i znikli w zaroślach.
         - Nie gonimy ich? – zapytał jeden z rycerzy gryfa.
         - A chcesz zginąć? No właśnie. – odpowiedział Airen. Nazir został związany i natychmiast wyruszył konwój do stolicy. W orszaku byli biali rycerze, którzy szli razem z czerwonymi gryfami. W specjalnym wozie klatce jechał zielonowłosy. Podróż trwała półtora dnia. Airen, Katarzyna i Ocarian, wraz z związanym wężem weszli do komnaty królewskiej. Kanir zdziwiony wstał.
         - Co tu się dzieje! – krzyknął.
         - Panie. – uklęknęli. – Nazir wraz z kilkunastoma ludźmi wybił ród wilka. Wanarz i Delia nie żyją, ród upadł. – powiedział Airen.
         - Co!?
         - Niestety to prawda… przyznał się… - dodał Ocarian.
         - I co teraz, panie? – zadała pytanie Katarzyna.
         - Zgodnie z prawem, ma trafić do więzienia… w swoim zamku…
Wszyscy stanęli zdziwieni. W końcu odezwał się Airen.
         - I to tyle!
         - Przez rok będzie siedział w lochu.
         - I co po tym! – krzyknęła.
Król złapał się za głowę. Podrapał się po brodzie i wziąwszy oddech wypowiedział ostatnie zdanie przed płaczem.
         - Na stryczek z nim.
Strażnicy weszli do komnaty zabierając zielonowłosego, ten tylko odwrócił się w stronę Ocariana.
         - Zdradziłeś przyjaciela! – wrzasnął, po czym wynieśli go z Sali.
         Nazir został osadzony w odosobnionej celi, gdzie miał spędzić ostatni rok swojego życia. Była to najwyższa i najgorsza kara w całym królestwie, pozwalająca powoli oszaleć więźniowi, po czym zabijano go na oczach całego miasta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz